Spotkanie to inaugurowało zmagania w grupie C w Celje, w której występują także Czesi, Chorwaci, broniący tytułu Hiszpanie i zespół gospodarzy.
Polacy przegrali w stylu, o którym będą chcieli jak najszybciej zapomnieć. Gruzinom wychodziło wszystko, naszym kadrowiczom natomiast nie wychodziło nic. Przegrali ten mecz bez podjęcia walki, nie pokazując koszykówki dobrej w żadnym elemencie.
Gruzini mieli być przeciwnikiem łatwym, z którym mieliśmy nie mieć większych problemów. Ot, przetarcie przed trudniejszymi rywalami. Okazało się, że byli lepsi od nas w każdym elemencie gry.
Pierwsze punkty zdobyli Gruzini, ale były one wynikiem agresywnej gry w obronie, po której dochodziło do przewinień. Miała ona zmuszać Gruzinów do błędów w ataku. Polacy bardzo szybko złapali kilka fauli i musieli uspokoić grę, co szybko się zemściło.
Autorem pierwszego celnego rzutu dla naszej reprezentacji był Kelati, który pewnie trafił „dwójkę”. Niestety, chwilę potem straciliśmy punkty po rzucie za trzy punkty, wielu ekspertów przestrzegało przed tym, szczególnie mając w pamięci mecze sparingowe.
W pierwszej kwarcie dobrze punktował Sanikidze, który w przekroju całego spotkania okazał się zmorą naszej drużyny. Polacy niestety marnowali dobre okazje rzutowe, zawodziła skuteczność „trójek”, kilka razy nie wykorzystali też łatwych szans z bliższej odległości.
W trudnych momentach grę na siebie próbował brać Marcin Gortat. Kilka razy ładnie przepchnął rywala i punktował.
Potrzebowaliśmy jednak trójek, niestety najlepszy specjalista od nich, Michał Ignerski, na początku spotkania zawodził. Z każdą minutą trudniej było przedostać się pod kosz rywali, brakowało pomysłu na rozegranie.
Polacy popełniali proste błędy, widoczny był brak zgrania i komunikacji, zdecydowanie zbyt często traciliśmy piłkę. Niska skuteczności rzutów z gry. Druga kwarta była dramatycznie zła w wykonaniu naszych reprezentantów, w połowie całego spotkania traciliśmy do świetnie grających Gruzinów 17 punktów.
W trzeciej kwarcie wydawało się, że poprawiliśmy obronę, ale było to tylko złudzenie. Gruzini grali żywiołowo, ale mogli tak grać, bo praktycznie wszystko w tym spotkaniu im wychodziło. Wejścia pod kosz, rzuty za 3 z przygotowanych pozycji, takie same rzuty z nieprzygotowanych pozycji… Polacy wyglądali na ich tle bardzo źle. „Pierwszą trójkę” rzucili dopiero w 4. kwarcie. Kilka sekund później takim samym rzutem odpowiedzieli Gruzini. Po chwili dorzucili kolejny, wychodząc na 22-punktowe prowadzenie.
W całym spotkaniu Polacy uzyskali dobre wyniki tylko w 3. i 4. kwarcie, jednak to też było spowodowane przewagą Gruzinów, którzy pozwalali sobie na brawurowe i efektowne akcje.
polskieradio.pl/KG
Spotkanie to inaugurowało zmagania w grupie C w Celje, w której występują także Czesi, Chorwaci, broniący tytułu Hiszpanie i zespół gospodarzy.
Polacy przegrali w stylu, o którym będą chcieli jak najszybciej zapomnieć. Gruzinom wychodziło wszystko, naszym kadrowiczom natomiast nie wychodziło nic. Przegrali ten mecz bez podjęcia walki, nie pokazując koszykówki dobrej w żadnym elemencie.
Gruzini mieli być przeciwnikiem łatwym, z którym mieliśmy nie mieć większych problemów. Ot, przetarcie przed trudniejszymi rywalami. Okazało się, że byli lepsi od nas w każdym elemencie gry.
Pierwsze punkty zdobyli Gruzini, ale były one wynikiem agresywnej gry w obronie, po której dochodziło do przewinień. Miała ona zmuszać Gruzinów do błędów w ataku. Polacy bardzo szybko złapali kilka fauli i musieli uspokoić grę, co szybko się zemściło.
Autorem pierwszego celnego rzutu dla naszej reprezentacji był Kelati, który pewnie trafił „dwójkę”. Niestety, chwilę potem straciliśmy punkty po rzucie za trzy punkty, wielu ekspertów przestrzegało przed tym, szczególnie mając w pamięci mecze sparingowe.
W pierwszej kwarcie dobrze punktował Sanikidze, który w przekroju całego spotkania okazał się zmorą naszej drużyny. Polacy niestety marnowali dobre okazje rzutowe, zawodziła skuteczność „trójek”, kilka razy nie wykorzystali też łatwych szans z bliższej odległości. W trudnych momentach grę na siebie próbował brać Marcin Gortat. Kilka razy ładnie przepchnął rywala i punktował.
Potrzebowaliśmy jednak trójek, niestety najlepszy specjalista od nich, Michał Ignerski, na początku spotkania zawodził. Z każdą minutą trudniej było przedostać się pod kosz rywali, brakowało pomysłu na rozegranie.
Polacy popełniali proste błędy, widoczny był brak zgrania i komunikacji, zdecydowanie zbyt często traciliśmy piłkę. Niska skuteczności rzutów z gry. Druga kwarta była dramatycznie zła w wykonaniu naszych reprezentantów, w połowie całego spotkania traciliśmy do świetnie grających Gruzinów 17 punktów. W trzeciej kwarcie wydawało się, że poprawiliśmy obronę, ale było to tylko złudzenie. Gruzini grali żywiołowo, ale mogli tak grać, bo praktycznie wszystko w tym spotkaniu im wychodziło. Wejścia pod kosz, rzuty za 3 z przygotowanych pozycji, takie same rzuty z nieprzygotowanych pozycji… Polacy wyglądali na ich tle bardzo źle. „Pierwszą trójkę” rzucili dopiero w 4. kwarcie. Kilka sekund później takim samym rzutem odpowiedzieli Gruzini. Po chwili dorzucili kolejny, wychodząc na 22-punktowe prowadzenie.
W całym spotkaniu Polacy uzyskali dobre wyniki tylko w 3. i 4. kwarcie, jednak to też było spowodowane przewagą Gruzinów, którzy pozwalali sobie na brawurowe i efektowne akcje.
polskieradio.pl/KG