Wiele sił na świecie nie może się pogodzić z tym, co wydarzyło się u nas w zeszłym roku. Agresja będzie narastała, i to na wielu poziomach —zauważa Piotr Jegliński, legendarny działacz antykomunistycznej opozycji, założyciel i szef wydawnictwa Editions Spotkania w rozmowie z Jackiem i Michałem Karnowskimi.
W wywiadzie udzielonym tygodnikowi "wSieci", Piotr Jegliński mówi o zagrożeniach zarówno zewnętrznych, jak i wewnętrznych, jakim Polska musi stawić czoła pod nowo wybraną władzą.
Jesteśmy między agresywnym sąsiadem na Wschodzie i magmowatym Zachodem, który też pozwala sobie wobec nas na wiele. Dlatego nowe władze nie będą miały łatwo. Wiele sił na świecie nie może się pogodzić z tym, co wydarzyło się u nas w zeszłym roku. Agresja będzie narastała, i to na wielu poziomach. Widzimy, co się dzieje w sferze kultury i cywilizacji. Stale nas testują, np. promując agresywny homoseksualizm, eutanazję, sprawdzając, co zaakceptujemy, co przełkniemy. Nie można mieć złudzeń, że to są jednorazowe żądania. Jeśli gdzieś ustąpimy, to pojawią się kolejne roszczenia. […] Mamy też próby sięgania po metody wprost esbeckie, takie jak kolportowanie zgrabnie napisanych pseudoanaliz wymierzonych w Mateusza Morawieckiego, z których ma wynikać, że działa on w jakimś spisku z III RP, że rzekomo udaje kogoś, kim nie jest - twierdzi Piotr Jegliński.
Legendarny działacz antykomunistycznej opozycji mówi również o wpływach Rosji i dawnych służb na sytuację w Polsce: To są różne odłamy służb, zdolne także w III RP do wielu rzeczy. Osobiście tego doświadczyłem, bo przecież byłem celem, który chciano zlikwidować. Służby mają długie ręce. To niekiedy widać gołym okiem. Sprawa posła Józefa Gruszki, szefa orlenowskiej komisji śledczej, który wziął łyk kawy i dostał ciężkiego wylewu… Seryjni samobójcy, z których rąk giną osoby publicznie znane, ale także ci, o których nie słychać w mediach, a którzy weszli komuś potężnemu w drogę. […] Absolutnie nie przesadzam. Sam wiele przeżyłem, w tym właśnie próby zamordowania mnie, więc wiem, co jest możliwe, jak to działa. Grzech założycielski III RP ma swoje skutki. Zostaliśmy wciągnięci w gigantyczną grę, „maskirowkę”. Ta ustrojowa transformacja była precyzyjnie przygotowana. Dokooptowano część ludzi dawnej opozycji, bo bez tego to by się nie udało. Często tych, na których było przełożenie, jakieś haki, uwikłania. Dziś ci kooptowani najżarliwiej bronią tej rakotwórczej tkanki, która zabija to, co w Polsce żywotne, energiczne, witalne—pisze Jegliński.
Piotr Jegliński zwraca również uwagę na konieczność ciągłej walki o suwerenność Polski: O suwerenność i niepodległość trzeba się bić. Pod koniec lat 70. poznałem w Londynie płk. Józefa Smoleńskiego, ostatniego szefa Dwójki, czyli Oddziału II Sztabu Głównego WP, kolegę mojego wuja z I Pułku Szwoleżerów Józefa Piłsudskiego. I on mi powiedział: „Nam, pokoleniu, które wywalczyło po 123 latach zaborów niepodległość, wydawało się, że niepodległa Polska będzie już zawsze. My tak naprawdę myśleliśmy. A tymczasem o niepodległość trzeba się bić codziennie”. […] Po raz pierwszy od 1989 r. mamy szansę na naprawdę suwerenne państwo. To będzie coś, co zostanie, nawet jeśli zmieni się władza. To będą te nasze solidne fundamenty. Ale miejmy też świadomość, że to bój na śmierć i życie. Rzucą wszystkie siły, by powstrzymać zmiany. Mogą nawet zabijać - mówi w wywiadzie udzielonym tygodnikowi "wSieci" Piotr Jegliński.
Źródło:"wSieci"/ho