W dokumencie czytamy m.in., że "możliwości ekspansji Rosji w rozumieniu politycznym i gospodarczym - a już tym bardziej militarnym - są dosyć ograniczone; napotykają one poważne przeszkody w krajach WNP, takich jak Ukraina czy Gruzja".
Dokument "Tezy o polityce RP wobec Rosji i Ukrainy" z 4 marca 2008 roku, był zastrzeżony. Podpisał go ówczesny dyrektor Departamentu Wschodniego Ministerstwa Spraw Zagranicznych Jarosław Bratkiewicz. Został on przekazany do wiadomości czterech osób, w tym ówczesnego ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego.
Notatka została odtajniona w październiku 2015 roku.
Liczący siedem stron dokument opatrzony jest na pierwszej stronie odręcznymi dopiskami: "B. dobry materiał. Akceptuję postulat narady. Proszę o wersję w formie notatki dla KPRM. R.S." oraz "Do wykorzystania w expose. R.S.".
W dokumencie znalazła się informacja, że "Departament Polityki Wschodniej sugeruje przeprowadzenie w MSZ zamkniętej dyskusji na temat polskiej polityki wobec Rosji i Ukrainy z wypracowaniem konkretnych posunięć naszej służby zagranicznej w tym zakresie".
"Początek porzucania polityki proukraińskiej"
- Ta notatka była początkiem porzucania polityki proukraińskiej na rzecz polityki prorosyjskiej. Autorzy nie mieli złudzeń co do sukcesu, ale uznali, że prorosyjskość będzie pewnego rodzaju instrumentem, sztuczką do użycia wobec Zachodu, chciano w ten sposób uzyskać większą renomę na Zachodzie - powiedział minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski.
Jak dodał, "to wtedy odchodzono od polityki Giedroycia, choć dziś zarzuca się to obecnemu rządowi".
- Ukrainie nie zaproponowano ścieżki integracji z Unią Europejską tylko quasi-instytucjonalne powiązania z Zachodem, atrapę integracji - ocenił. - W rezultacie takich działań musieli brnąć w taką beznadziejną współpracę z Rosją, która rozpoznała tę grę, po jakimś czasie doprowadziło to do wymuszenia na Donaldzie Tusku odrębnych uroczystości w Katyniu bez Lecha Kaczyńskiego - stwierdził minister.
- Tusk, chcąc zabłysnąć na fali rzekomego doświadczenia i wiedzy w relacjach z Rosją, chciał się wypromować na Zachodzie, ta polityka została jednak przejrzana przez Rosjan, którzy uznali, że jeśli Tusk chce z nimi flirtować, to ma to swoją cenę, m.in. ceną było odsuwanie od polityki wschodniej, od wpływu na tę politykę prezydenta Kaczyńskiego - dodał.
Waszczykowski zwrócił uwagę, że choć notatka powstała w marcu 2008 roku, czyli w czasie, gdy był wiceministrem spraw zagranicznych i prowadził negocjacje w sprawie tarczy antyrakietowej, nie został o niej poinformowany.
W dokumencie jest informacja o tym, że notatka ta trafiła do szefa MSZ Radosława Sikorskiego oraz Grażyny Bernatowicz i Ryszarda Schnepfa.
"Notatka jest pełna przekłamań, fałszywych ocen"
Według szefa Ministerstwa Spraw Zagranicznych "notatka jest pełna przekłamań, fałszywych ocen". Świadczy ona o tym, jak oznajmił, że "zdecydowano się odejść od realizacji polskich interesów na Wschodzie".
- Mimo że Polska była pełnoprawnym członkiem UE i NATO, a obowiązkiem polskiej dyplomacji było forsowanie w tych organizacjach poglądów i interesów RP, a nie dostosowywanie polityki polskiej do jakieś wypadkowej poglądów, interesów innych państw członkowskich pod taką retoryczną przykrywką, że to są poglądy UE lub NATO - oznajmił minister.
- Autorzy notatki stawiają tezę, że współczesna Rosja nie kieruje się mesjanistyczną ideologią, jak uniwersalistycznie pojmowane prawosławie, panslawizm czy doktryna komunistyczna. Jest to skrajnie fałszywa teza - orzekł.
- Rosja już w tamtym czasie kierowała się ideologią, kieruje się do dzisiaj, tą koncepcją jest koncepcja Aleksandra Dugina o stworzeniu tzw. Ruskiego Miru. Jest ona promowana oficjalnie przez Władimira Putina od 2007 roku, więc musiała być znana piszącym tę notatkę - powiedział Waszczykowski.
Jak dodał, w notatce "stawia się fałszywą tezę, że siła ekonomiczna Rosji jest ograniczona, natomiast Rosja od lat kumulowała swoją gospodarkę pod kątem rozbudowy imperialnej, wojskowej, używała później swoich sił podczas agresji zarówno wobec Gruzji, jak i Ukrainy".
Jako bezpodstawną szef resortu spraw zagranicznych ocenił tezę, "że Rosja skłania się ku Zachodowi w obliczu zagrożenia chińskiego, islamskiego". Jak dodał, "było wręcz przeciwnie".
- Autorzy notatki piszą, że Rosja jawi się Zachodowi jako sojusznik, rezerwuar surowców. Jednak Zachód się mylił, analityk polski powinien już wtedy wiedzieć, że to jest pomyłka, bo Rosja nie była rezerwuarem surowców, ani sojusznikiem, tylko eksporterem destabilizacji - zauważył.
- Akceptując taką ocenę Rosji, autorzy nieświadomie, czy świadomie przyznawali Rosji specjalne prawa w odniesieniu do naszego regionu i to zaczyna się dopiero dzisiaj zmieniać - podkreślił Waszczykowski.
Jak wskazał, "w notatce jest też teza, że rosyjskie elity są świadome pewnych ograniczeń, natomiast jest to też fałszywa teza ponieważ rosyjskie elity w zasadzie gardziły gardzą Zachodem".
Waszczykowski stwierdził, że "autorzy dokonali w notatce bardzo negatywnej oceny sytuacji na Ukrainie, dostrzegając postsowietyzm, korupcje, klany, nieprzejrzystość procesu politycznego".
- Wiele jest w tym racji, tylko że tego wszystkiego nie zauważają wobec Rosji. Ukraina jest stygmatyzowana, natomiast Rosja jest potraktowana jako kraj, który nie zagraża, który jest rezerwuarem surowców, który ma chęć współpracy - powiedział.
Szef MSZ zaznaczył, że "całkowicie fałszywa jest teza określająca stosunki polsko-ukraińskie jako płytkie, oparte na relacjach osobistych np. Aleksandra Kwaśniewskiego i Leonida Kuczmy, co jest ignorancją, bo już wtedy te stosunki były bardzo rozwinięte np. na płaszczyźnie wojskowej".
- We wnioskach jest postulat niewchodzenia samopas poza akcje UE i NATO, jest to de facto wezwanie do redukcji celów polskiej, poprzez dostosowanie jej do interesów wiodących mocarstw UE - Niemiec i Francji. Jednocześnie propozycja, aby ograniczać współpracę z Ukrainą jest praktycznie uznaniem rosyjskiej strefy wpływów na wschód od granic Polski - oznajmił szef MSZ.
- Totalnie fałszywą tezą jest to, że Rosja nie będzie skłonna podjąć ryzyka zderzenia ze zjednoczoną Europą i Zachodem, już po kilku miesiącach mieliśmy Gruzję, a teraz od trzech lat wojnę na Ukrainie - podkreślił. Konflikt rosyjsko-gruziński rozpoczął się na początku sierpnia 2008 roku.
PAP/IAR/ho