Izraelskie wojsko ostrzelało Strefę Gazy
IAR / PAP
Dariusz Adamski
23.05.2018 11:51
Izraelska armia przeprowadziła serię nalotów na pozycje radykalnej organizacji palestyńskiej Hamas w Strefie Gazy
Izraelskie wojsko ostrzelało Strefę Gazy PAP/EPA/MOHAMMED SABER
Był to odwet za podpalenie przez Palestyńczyków izraelskiego posterunku wojskowego.
"Samoloty izraelskie zaatakowały podziemną infrastrukturę należącą do organizacji terrorystycznej Hamas w północnej części Strefy Gazy i dwa inne obiekty wojskowe" tego ugrupowania - sprecyzowała armia w komunikacie. "Atak został przeprowadzony w odpowiedzi na wtorkowe wtargnięcie kilku palestyńskich terrorystów do Izraela, gdzie podpalili posterunek wojskowy" - wyjaśniono.
Już we wtorek izraelski czołg ostrzelał stanowisko obserwacyjne Hamasu w Strefie Gazy w odwecie za to wtargnięcie. Armia izraelska nie sprecyzowała, co stało się z Palestyńczykami.
Napięcie między Izraelczykami i Palestyńczykami narasta od 30 marca, kiedy mieszkańcy Strefy Gazy rozpoczęli protesty przy granicy z Izraelem. Domagali się prawa do powrotu do swoich domów, które musieli opuścić w 1948 roku, podczas wojny izraelsko-arabskiej, po ogłoszeniu niepodległości Izraela. Według władz Strefy Gazy, kontrolowanej przez Hamas, w ciągu niespełna dwóch ostatnich miesięcy w wyniku izraelskich ostrzałów zginęło co najmniej 118 Palestyńczyków. Nie było ofiar śmiertelnych po stronie izraelskiej. Protesty Palestyńczyków nasiliły się 14 maja, kiedy Stany Zjednoczone przeniosły swoją ambasadę z Tel Awiwu do Jerozolimy. Przy granicy z Izraelem demonstrowało tego dnia kilkadziesiąt tysięcy ludzi. 62 protestujących zginęło od izraelskiego ostrzału. Władze Izraela twierdzą, że bronią w ten sposób swoich granic przed masowym przenikaniem Palestyńczyków na swoje terytorium.
Palestyńczycy chcą, by Międzynarodowy Trybunał Karny wszczął śledztwo w sprawie łamania praw człowieka na Zachodnim Brzegu Jordanu, w Strefie Gazy i w Jerozolimie. Minister spraw zagranicznych Autonomii Palestyńskiej Rijad al-Maliki powiedział we wtorek, że międzynarodowy sąd powinien zająć się izraelską polityką osiedleńczą względem arabskich mieszkańców. Sąd powinien też zbadać ostatnie wydarzenia w Gazie, w trakcie których prawie 100 Palestyńczyków straciło życie podczas protestów wzdłuż granicy z Izraelem.
Szefowa misji organizacji Lekarze Bez Granic, Marie-Elizabeth Ingres podkreśla, że po zeszłotygodniowych starciach w szpitalach nadal są ponad 3000 Palestyńczyków. - To naprawdę ogromna liczba. Międzynarodowa społeczność nie może milcząco zgadzać się na sytuację, w której strzela się do protestujących - oświadczyła lekarka.
Marie-Elizabeth Ingres, odpowiedzialna za misję lekarską w Gazie, wyjaśniła Polskiemu Radiu, że sytuacja w tym rejonie jeszcze nigdy nie była tak tragiczna. - Mieszkający tam Arabowie są odcięci od świata i nie mają nadziei na poprawę sytuacji. 60 procent młodych ludzi jest bezrobotnych, a ostatnie protesty mają przypomnieć światu o istnieniu Palestyńczyków - powiedziała Marie Elizabeth Ingres.
IAR/PAP/dad