Przedstawiciel Polski podkreślał, że wprowadzone reformy mają wzmocnić niezależność wymiaru sprawiedliwości. W Luksemburgu odbyła się rozprawa dotycząca pytania, które do Trybunału skierował irlandzki sąd. Poprosił on o opinię, czy reforma wymiaru sprawiedliwości w Polsce może być zagrożeniem dla uczciwego procesu Polaka, podejrzanego o przemyt.
Artur C. został zatrzymany w ubiegłym roku na postawie Europejskiego Nakazu Aresztowania. Irlandzki sąd nie chce go wydać, bo ma wątpliwości co do niezależności polskiego sądownictwa i powołuje się przy tym na procedurę, którą Komisja prowadzi przeciwko Warszawie. Reprezentujący Polskę, Bogusław Majczyna z departamentu prawa Unii w MSZ mówił, że sędziowie i adwokaci nie mogą oceniać, czy w innym kraju jest problem z praworządnością, nie mając wystarczającej wiedzy na ten temat sytuacji w tym kraju, czy wprowadzanych reform. Odnosząc się do samej procedury kontroli praworządności prowadzonej przez Komisję, przedstawiciel Polski zakwestionował kompetencje Brukseli w tej sprawie. Podkreślał, postępowanie Komisji nie wystarcza, by uznać, że w kraju zagrożona jest praworządność. Mogą to tylko stwierdzić kraje członkowskie. A powoływanie się na tę procedurę Bogusław Majczyna skomentował w następujący sposób - "Czujemy się jak oskarżony, którego wina została przesądzona, bez prawa do obrony i teraz dyskutujemy już tylko o wysokości kary".
Przedstawicielka Komisji Europejskiej, która wzięła udział w rozprawie, zakwestionowała decyzję irlandzkiego sądu o wstrzymaniu ekstradycji w tym konkretnym przypadku ze względu na zagrożenie dla praworządności i uczciwego procesu. - Zagrożenie musi być konkretne i istotne. W tym przypadku nie ma takiej sytuacji, a Komisja Europejska jest na etapie dialogu z Polską, by wyjaśnić sporne kwestie - dodał przedstawicielka Komisji. Wyjaśniła, że takie zagrożenie dla uczciwego procesu byłoby wtedy, gdyby na przykład minister sprawiedliwości wezwał do prześladowania sprawców konkretnych przypadków przestępstw. Zakwestionowała też sposób powoływania się na zagrożenie dla praworządności. "Nie może być tak, że ktoś ucieka do innego kraju, powołuje się na kwestie praworządności, by uniknąć kary" - dodała.
Do sprawy przystąpiły także inne państwa. Przedstawiciel Hiszpanii mówił, że nie można odmawiać wydania aresztowanego na podstawie abstrakcyjnej analizy praworządności. Podkreślał, że sędzia w jednym unijnym kraju nie może oceniać praworządności w innym państwie, skoro nie ma szczegółowej wiedzy na ten temat. W podobnym tonie wypowiadał się przedstawiciel Węgier.Według niego, sędzia nie ma prawa oceniać stanu praworządności w innym kraju, że od tego są procedury przewidziane w unijnym traktacie. Węgier bronił Polski i argumentował, że uruchomienie procedury związanej z artykułem 7. przez Komisję przeciwko Polsce nie oznacza automatycznie, że praworządność jest naruszona. Stwierdzić to mogą kraje członkowskie na końcu postępowania. Na razie - jak mówił - rozważania na temat rządów prawa są hipotetyczne. Podkreślał też, że trzeba poczekać na rezultaty polskich reform i nie można już teraz stwierdzić, że są one zagrożeniem dla funkcjonowania całego systemu. O tym, że nie ma przesłanek, by stwierdzić zagrożenie dla uczciwego procesu w Polsce mówił także przedstawiciel Holandii.
Rozprawie w Trybunale w Luksemburgu przysłuchiwali się także przedstawiciele Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia. Później w rozmowie z dziennikarzami skrytykowali działania polskiego rządu w sprawie praworządności. Prezes Iustitii Krystian Markiewicz powiedział, że powinno niepokoić, że sądownictwo w Polsce jest przedmiotem rozprawy w Trybunale. - Do tej pory Polska była wzorem dla innych państw w kwestii praworządności, ale od dwóch lat trwa "demontaż wymiaru sprawiedliwości - dodał.
IAR/PAP/dad