Dotychczasowy minister zdrowia Jeremy Hunt został powołany w poniedziałek wieczorem przez premier Wielkiej Brytanii Theresę May na stanowisko ministra spraw zagranicznych po rezygnacji dotychczasowego szefa dyplomacji Borisa Johnsona.
51-letni Hunt sprawował urząd ministra zdrowia nieprzerwanie od 2012 roku, mając najdłuższy staż na tym stanowisku w historii. W ostatnim czasie to za jego namową May zdecydowała się na skierowanie do służby zdrowia dodatkowych pieniędzy z budżetu państwa, odpowiadając na krytykę środowisk medycznych dotyczącą niedofinansowania lokalnych szpitali i przychodni.
Wcześniej w latach 2010-2012 polityk był ministrem kultury, mediów i sportu w rządzie Davida Camerona, odpowiadając m.in. za przygotowanie igrzysk olimpijskich w Londynie w 2012 roku.
W trakcie kampanii referendalnej w 2016 roku Hunt był zwolennikiem pozostania Wielkiej Brytanii w UE, ale w 2017 roku ogłosił, że zmienił zdanie i poparł Brexit ze względu na "arogancję" Komisji Europejskiej w negocjacjach z rządem w Londynie.
Dotychczasowy szef brytyjskiej dyplomacji Boris Johnson zrezygnował w poniedziałek ze stanowiska w ramach sporu z premier May dotyczącego rządowej strategii w sprawie negocjacji z UE dotyczących wyjścia ze Wspólnoty. Uważany za jednego z lidera eurosceptycznego skrzydła Partii Konserwatywnej Johnson oskarżał szefową rządu o nadmierne uleganie presji ze strony Brukseli i gotowość do zbyt daleko idących ustępstw w kwestii przyszłej harmonizacji przepisów z UE.
Po nominacji Hunta na stanowisko ministra spraw zagranicznych, resort zdrowia przejął dotychczasowy minister cyfryzacji, kultury, mediów i sportu Matt Hancock. Jego portfolio objął z kolei prokurator generalny Anglii i Walii Jeremy Wright.
Przemeblowania w gabinecie Theresy May zostały wywołane rezygnacjami dwóch eurosceptycznych członków rządu zaangażowanych w negocjacje dotyczące wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej: ministra spraw zagranicznych Borisa Johnsona i ministra ds. Brexitu Davida Davisa.
Do politycznego kryzysu w rządzie doszło zaledwie dwa dni po zaprezentowaniu w piątek trzystronicowego zarysu rządowego stanowiska w sprawie dalszych negocjacji dotyczących wyjścia z UE. Został on przyjęty - jak przekonywała wówczas premier - przy poparciu wszystkich ministrów podczas całodniowego wyjazdowego posiedzenia rady gabinetowej w Chequers.
Zgodnie z ustalonym w piątek dokumentem, który przekazano mediom, członkowie rządu zgodzili się, że konieczne jest stworzenie strefy wolnego handlu towarami pomiędzy Wielką Brytanią a UE przy jednoczesnej rezygnacji ze swobody świadczenia usług i swobody przepływu osób. Jak zaznaczono, takie rozwiązanie "pozwoliłoby na uniknięcie zakłóceń na granicach, ochronę miejsc pracy (...) i zapewniłoby, że obie strony mogą zrealizować swe zobowiązania wobec Irlandii Północnej i Irlandii".
Zaprezentowany tekst był jednak w weekend ostro krytykowany przez polityków z eurosceptycznego skrzydła Partii Konserwatywnej, w tym przez ekscentrycznego posła Jacoba Reesa-Mogga, który jest jednym z faworytów do zastąpienia May na stanowisku premiera. Oskarżali oni rząd o nadmierne ustępstwa wobec Brukseli i zobowiązywanie się do dalszej zbieżności regulacji dotyczących obrotu dobrami z przepisami UE, co - jak ocenili - stanowi odejście od obiecanego wyborcom modelu relacji ze Wspólnotą po Brexicie.
W niedzielę swoją rezygnację ze stanowiska złożył jako pierwszy Davis, wskazując na - jego zdaniem - nieakceptowalne ustępstwa szefowej rządu wobec Unii Europejskiej. W poniedziałek podobnie argumentował swoją decyzję Johnson.
Ich odejście z gabinetu uważane jest za najpoważniejszy kryzys polityczny od czasu objęcia przez May stanowiska szefowej rządu w lipcu 2016 roku. Wiele mediów spekulowało nawet, że grupa eurosceptycznych posłów Partii Konserwatywnej może w najbliższych dniach chcieć spróbować zmienić premier, uruchamiając wewnętrzną procedurę wyrażenia wotum nieufności, do czego potrzebne byłoby poparcie 48 deputowanych.
Wielka Brytania rozpoczęła proces wyjścia z UE 29 marca 2017 roku i powinna opuścić Wspólnotę 29 marca 2019 roku. Zgodnie z dotychczasowym porozumieniem o okresie przejściowym wszystkie dotychczasowe zasady - w tym dotyczące swobody przepływu osób - będą obowiązywały do 31 grudnia 2020 roku. Dopiero po tej dacie miałoby wejść w życie nowe porozumienie, którego szczegóły omawiano w piątek w Chequers.
PAP/ks