Logo Polskiego Radia
Print

Działalność grupy przestępczej Derkacza na Ukrainie

PR dla Zagranicy
Halina Ostas 08.11.2016 11:48
Denys Kazański: Były polityk Partii Regionów Andrij Derkacz ma związek z morderstwami w regionie Sumskim
Andrij DerkaczAndrij DerkaczFoto: Wikipedia

Były polityk Partii Regionów Derkacz, ściśle związany z Ukraińskim Kościołem Prawosławnym Patriarchatu Moskiewskiego, ma związek z morderstwami w regionie Sumskim – przypuszcza dziennikarz Denys Kazański.

W obwodzie sumskim w ostatnich miesiącach zachodzą bardzo niepokojące wydarzenia, o których nie wiedzieć czemu nie piszą dziennikarze. W obwodzie panuje kryminalne bezprawie, o czym niemal wcale się nie informuje. Póki co nie jest jasne, dlaczego tak się dzieje. Ale sytuacja jest naprawdę poważna. Ostatnio publicznie wystąpił nawet burmistrz Głuchowa Michel Tereszczenko, który przez długi czas był w centrum uwagi mediów po wygranej w wyborach. Ale teraz dziennikarze z jakiegoś powodu już nie tak chętnie cytują jego słowa. Pisze o tym Denys Kazański – informuje serwis Patrioci Ukrainy, odnosząc się do blogu autora, i kontynuuje:

„Pod koniec października w rejonie głuchowskim w pobliżu wsi Sosniwka miejscowi grzybiarze znaleźli szczątki ludzkiego ciała. Przypuszczalnie były to szczątki szefa sumskiej organizacji obwodowej partii UDAR Serhija Łychmana, który został porwany w maju 2014 roku, w przeddzień wyborów prezydenckich. Łychman był kierownikiem sztabu wyborczego Poroszenki.

W przededniu wyborów Serhij Łeszczenko napisał, że sztabem wyborczym Poroszenki w Sumach chce kierować miejscowy władca feudalny – wpływowy polityk Partii Regionów, deputowany Andrij Derkacz, który w tym czasie był uważany za „gospodarza obwodu”. Po rewolucji Derkacz, podobnie jak wielu innych regionałów, jak widać, liczył, że wstąpi do Bloku Petra Poroszenki, jednak to nie wyszło. Możliwe, że Derkacza nie przyjęli do BPP z powodu jego skrajnie negatywnego wizerunku. Obecnie wraz z innymi byłymi regionałami należy on do grupy parlamentarnej „Wola ludu”.

Na czele sztabu Poroszenki w Sumach stanął Serhij Łychman. A wkrótce potem zniknął. Świadkowie porwania wskazywali, że został on siłą wciągnięty do volkswagena przez nieznanych sprawców i gdzieś wywieziony. Miejscowi twierdzą, że samochód ten należał do firmy ochroniarskiej R7, którą kontroluje Derkacz. Firmę tę w Sumach niekiedy nazywają „prywatną milicją” Derkacza.

Przez dwa lata o Łychmanie nie było żadnych wieści, aż 23 września 2016 roku w lesie znaleziono szczątki należące najprawdopodobniej do członka partii UDAR, który zniknął. Później zaczęło się najciekawsze. Policjanci zabrali znalezione w lesie szczątki i zaczęli udawać, że nic się nie stało. Minął miesiąc, o znalezisku jakby zapomniano. Nawet zgłoszenie telefoniczne od ludzi, którzy znaleźli kości, nie zostało zarejestrowane.

Oto co powiedziała o wydarzeniu żona burmistrza Głuchowa Michela Tereszczenki – Ołena Jeskina.

„Jeszcze 23 września grzybiarze w lesie w pobliżu wsi Sosniwka w rejonie głuchowskim znaleźli szczątki ludzkie, które według lokalnych działaczy mogą należeć właśnie do Serhija. Ale funkcjonariusze organów ścigania, którzy podobno w tym samym dniu wywieźli przerażające znalezisko w nieznanym kierunku, jak się wydaje, usiłują ukryć informację o nim: okazało się, że zgłoszenie do policji oraz inne wiadomości nie są zarejestrowane, świadków (jak twierdzą oni sami) poproszono o milczenie. I dopiero 26 października w mediach zaczęły się ukazywać jakieś materiały na ten temat, kiedy to podobno pojawili się funkcjonariusze SBU (Służby Bezpieczeństwa Ukrainy), którzy – według przekazu lokalnej policji – na miejscu straszliwego znaleziska mieli ponoć stwierdzić obecność włosów, należących najprawdopodobniej do zwierzęcia (!)”

1 listopada Michel Tereszczenko zwołał konferencję prasową, na której wystąpił Ołeksandr Mirosznyczenko – znalazca owych szczątków ludzkich. Jeszcze zanim odbyła się ta konferencja, do Głuchowa usiłowały wjechać ciężarówki wyładowane śmieciami ze Lwowa. Ich pojawienie się wyglądało na otwartą prowokację i zapewne tak właśnie było. Media w Sumach napisały wprost, że lwowskie śmieci prawdopodobnie przywiózł Derkacz, który walczy z Michelem Tereszczenką.

Jak uważa sam Tereszczenko, ludzie Derkacza przywieźli śmieci ze Lwowa celowo – aby wywołać kolejny skandal i odciągnąć uwagę od znalezionego trupa oraz od dotyczącej tej sprawy konferencji prasowej. Według jego słów, śmieciarki były konwojowane przez pracowników tej samej firmy ochroniarskiej R7. Ponadto policja nie czyniła im przeszkód.

„Dwa samochody DAF przemieszczały się drogą Głuchów–Moskwa i przejeżdżały obok stacjonarnego posterunku Państwowej Inspekcji Drogowej, ale nie zostały tu zatrzymane. Zamiast tego, według pana Tereszczenki, funkcjonariusze posterunku towarzyszyli ciężarówkom do miejsca, gdzie miało nastąpić spotkanie z koordynatorem” – pisze lokalne wydanie.

Na konferencji prasowej myśliwy Mirosznyczenko, który znalazł trupa w lesie, opowiedział, jak to wyglądało. Po przyjściu do lasu na grzyby znalazł on ludzkie kości i czaszkę z pozłacaną koronką w żuchwie.

„Natychmiast zawiadomił o tym przez telefon komórkowy dzielnicowego wsi Sosniwka. Godzinę po tym telefonie samochodem marki UAZ przybył zespół dochodzeniowo-śledczy w składzie czterech osób, wśród których był zastępca naczelnika głuchowskiej policji. Obejrzeli miejsce, zabrali szczątki i odjechali. I przez ponad miesiąc nikt o tej historii nie informował, póki nasz dziennikarz nie dowiedział się ze źródła w organach ścigania o wyprawie do lasu w pobliżu miejscowości Sosniwka dwóch funkcjonariuszy SBU w obwodzie sumskim. Było to 26 października. Poprosili oni o pokazanie miejsca, gdzie zostały znalezione szczątki. W miejscu tym odnaleźli pozostałości włosów. Na prośbę naszego dziennikarza o skomentowanie tego znaleziska zarówno kierowniczka wydziału prasowego Generalnej Dyrekcji Policji Narodowej obwodu sumskiego Elwira Bihanowa, jak i rzeczniczka prasowa prokuratury obwodu sumskiego Natalia Naumenko informowały, że znalezisko zostało wysłane do badań, lecz najprawdopodobniej nie są to szczątki ludzkie, ale kawałek skóry zwierzęcej” – cytuje jego przekaz sumska strona internetowa Dankor.

Według lokalnych dziennikarzy, organa ścigania w Sumach są kontrolowane przez Derkacza, który nadal ma potężne wpływy w regionie. Wynika z tego, że możliwe jest, iż o sabotowanie dochodzenia w sprawie historii ze szczątkami poprosił ich deputowany.

Ale to tylko jedna historia. Jest jeszcze druga.

19 października w samym centrum miasta Putywl (również obwód sumski), niedaleko od komendy policji, został zastrzelony asystent deputowanego Pawła Kyszkara, Hennadij Cukanow. Do Cukanowa wystrzelono dwa razy. Gdy trafił do szpitala, jeszcze żył, jednak nie udało się go uratować. Żadnych publikacji na ten temat w mediach nie było. Kyszkar przez telefon powiedział mi wprost, że za tym zabójstwem stoi ugrupowanie Derkacza.

Oprócz tego, rozmawiałem przez telefon z matką zabitego. Powiedziała mi, że posiada zdjęcie człowieka, który zabił jej syna, jednak policja nie prowadzi śledztwa w sprawie tego zabójstwa. Według niej, mogli to zrobić ludzie Derkacza, ponieważ Hennadij Cukanow był w konflikcie z burmistrzem Putywla, który jest protegowanym Derkacza.

Kiedyś uważałem, że region sumski to nudna, cicha prowincja. Jak się jednak okazuje, kipią tam takie pasje, iż nadaje się to na film. Nadszedł czas nieco rozruszać to gniazdo os”.

Źródło: patrioty.org.ua/ho

Print
Copyright © Polskie Radio S.A O nas Kontakt