Logo Polskiego Radia
Print

Sprawcy napadu na Polaków w Rimini aresztowani

PR dla Zagranicy
Ewa Plisiecka 03.09.2017 17:31
Zatrzymano ostatniego podejrzanego o napad na Polaków w Rimini. 20-letni Kongijczyk nie okazuje skruchy
Aresztowanie sprawcy napadu w RiminiAresztowanie sprawcy napadu w Rimini PAP/EPA/MANUEL MIGLIORINI

Polscy śledczy przebywający we włoskim Rimini będą chcieli przesłuchać czterech podejrzanych o napaść na polskich turystów, do której doszło w nocy z 25 na 26 sierpnia na plaży w tym mieście. Według wiceministra sprawiedliwości Patryka Jakiego, są duże szanse na to, że do takiego przesłuchania dojdzie.

Szef bandy z Rimini, 20-letni Kongijczyk Guerlin Butungu, aresztowany w niedzielę pod zarzutem napaści na polskich turystów oraz gwałtu i przesłuchany przez prokuraturę, nie okazuje żadnej skruchy – poinformowali śledczy, cytowani przez włoską telewizję RAI.
Media wyjaśniają, że Butungu przebywa we Włoszech legalnie. Otrzymał prawo pobytu z powodów humanitarnych po tym, gdy w 2015 roku przypłynął z Afryki na Lampedusę. Złożył też wniosek o azyl. Przebywał w ośrodku dla azylantów i uchodźców, który opuścił około dwóch miesięcy temu.

Wcześniej trzej nieletni sprawcy napaści na Polaków w Rimini - dwaj Marokańczycy i Nigeryjczyk - zostali przewiezieni z prokuratury w tym mieście, gdzie składali zeznania, do zakładu karnego dla nieletnich w Bolonii - podały w niedzielę włoskie media. Jedyny pełnoletni sprawca pobicia i gwałtu na Polakach to 20-letni Kongijczyk. Czeka go proces

Dwaj bracia Marokańczycy stawili się sami w sobotę na posterunku karabinierów niedaleko miasta Pesaro. Nieletni Nigeryjczyk został aresztowany kilka godzin później w tej okolicy.

Do aresztu w niedzielę nad ranem trafił zatrzymany w pociągu na stacji w Rimini jedyny pełnoletni członek bandy, 20-letni Kongijczyk. Postępowanie wobec niego prowadzi prokuratura w mieście, w którym doszło do podwójnej napaści - na polskich turystów i transseksualistę z Peru.

"Jeśli oni to zrobili, muszą zapłacić"

Ansa poinformowała, że dwaj z trzech zatrzymanych nieletnich zaprzeczyli, jakoby uczestniczyli w gwałcie. Nie jest jasne, o których nastolatków chodzi. Przyznali się natomiast do udziału w pobiciu młodego Polaka.

Włoskie media przytaczają wypowiedź ojca dwóch Marokańczyków: "Powiedziałem im, żeby natychmiast poszli do karabinierów. Może zdarzyć się, że ukradniesz telefon, ale nie można gwałcić kobiety".

- Jeśli oni to zrobili, muszą zapłacić - powiedział 51-letni imigrant, z zawodu spawacz mieszkający w miejscowości Vallefoglia koło Pesaro. We Włoszech przebywa od wielu lat.

Wyjaśnił, że rozpoznał swych synów na zdjęciu z kamery monitoringu, opublikowanym w sobotę przez media. Opowiedział, że jeden z synów wyjaśnił mu, że szef bandy, Kongijczyk, kazał im pojechać do Rimini i obiecywał pieniądze, jeśli ukradną telefony komórkowe.

Władze Rimini w oświadczeniu wydanym po zatrzymaniu wszystkich sprawców napadu podkreśliły, że "miasto budzi się z koszmaru, który trwał osiem dni".

"Nie istnieją okoliczności łagodzące"

W imieniu całej społeczności władze miasteczka wyraziły uznanie i złożyły gratulacje policji i wszystkim uczestniczącym w śledztwie.

"Bardzo młody wiek czterech sprawców tej nagłej i niebywałej nocnej przemocy wywołuje wzburzenie z powodu zdarzenia, które naznaczyło, być może w nieodwracalny sposób, życie trzech niewinnych ofiar i które zadało bardzo bolesną ranę naszemu miastu" - brzmi nota.

Władze miejskie wyraziły przekonanie, że w przypadku tak okrutnego czynu nie istnieją żadne okoliczności łagodzące. Ponadto powtórzyły, że gdy rozpocznie się proces oskarżonych, złożą przeciwko nim cywilne powództwo.

Według włoskich mediów w sobotę dwoje polskich turystów po tygodniowym pobycie w szpitalu powróciło do kraju.

PAP/polskieradio.pl/ep

Print
Copyright © Polskie Radio S.A O nas Kontakt