Logo Polskiego Radia
Print

Polska - Czarnogóra 4:2. Biało-czerwoni jadą na mundial

PR dla Zagranicy
Halina Ostas 08.10.2017 22:51
Reprezentacja Polski wygrała 4:2 z Czarnogórą i zapewniła sobie awans na mistrzostwa świata w Rosji w 2018 roku
Foto: flickr.com

Reprezentacja Polski po piorunującej końcówce wygrała 4:2 z Czarnogórą i zapewniła sobie awans na mistrzostwa świata, które w przyszłym roku odbędą się w Rosji. Biało-czerwoni wygrali swoją grupę eliminacyjną.

Biało-czerwoni mieli przed tym meczem duży komfort - nawet porażka mogła dać im awans na mistrzostwa świata. Nikt jednak nie zakładał takiej opcji, jasne było, że trzeba grać o zwycięstwo, zamknąć eliminacje w dobrym stylu i nie oglądać się na rywali. Od pierwszych minut Polacy dominowali, a to szybko przełożyło się na wynik.

Krzysztof Mączyński, który w wyjściowym składzie zastąpił Karola Linettego, dał pierwszego gola, trafiając do siatki już na samym początku meczu. Po 16. minutach było już 2:0, świetne podanie Roberta Lewandowskiego na gola zamienił Kamil Grosicki.

Styl może nie był porywający, Czarnogórcy kilka razy byli blisko tego, by zagrozić Wojciechowi Szczęsnemu, jednak biało-czerwoni wychodzili z opresji obronną ręką. Mieli prowadzenie, mieli mistrzostwa świata na wyciągnięcie ręki i doskonale zdawali sobie sprawę, jak należy grać.

Podopieczni Adama Nawałki postępowali tak, jak na faworytów przystało. Nie pozwalali gościom rozwinąć skrzydeł, popisali się morderczą wręcz skutecznością. Nie zostawili żadnych złudzeń co do tego, komu należy się miejsce na rosyjskim turnieju... aż do samej końcówki spotkania.

W drugiej połowie Czarnogórcy pokazali, że nie chcą rezygnować z pokrzyżowania nam planów. W 78. minucie rewelacyjnym strzałem popisał się Mugosa, który przewrotką pokonał Szczęsnego.

Wydawało się, że tutaj nie wydarzy się już nic, że awans, mimo tej bramki, jest niezagrożony. Piłkarze obu drużyn zaplanowali jednak coś innego, zabierając nas na prawdziwy rollercoaster. Po strzale Mugosy wyrównanie Czarnogórcom dał Tomasević, zrobiło się bardzo nerwowo. Zanosiło się na horror, zwłaszcza, że Duńczycy wygrywali z Rumunami 1:0 (ostatecznie zakończyło się remisem 1:1).

Wtedy do akcji wkroczył Lewandowski, zachowując się tak, jak na kapitana przystało. Snajper popisał się swoim niebywałym instynktem, wykorzystał błąd obrońców rywali, przejął piłkę i wbił ją do pustej bramki. Chwilę później brał udział w akcji, w której Stojković strzelił samobója. Tym samym nasz awans na mistrzostwa świata w Rosji stał się faktem.

polskieradio.pl/ho

Print
Copyright © Polskie Radio S.A O nas Kontakt