Poroszenko i Putin rozmawiali o wymianie więźniów  
                
                    
                        PR dla Zagranicy
                    
                    
                        Halina Ostas
                        
                        10.06.2018 10:35
                    
                                 
                
                
                    Prezydenci Ukrainy i Rosji, podczas rozmowy telefonicznej, poruszyli kwestię wymiany więźniów między krajami 
                
                
                    
                         Prezydent Petro Poroschenkotwitter.com/poroshenko
Prezydent Petro Poroschenkotwitter.com/poroshenko
                     
                
                
                
               
                
                         
Prezydenci Ukrainy i Rosji Petro  Poroszenko i Władimir Putin podczas sobotniej rozmowy telefonicznej,  niespełna tydzień przez początkiem mundialu w Rosji, poruszyli kwestię  "wymiany więźniów" między dwoma krajami - ogłosiły służby prasowe szefów  państw.
 
Jak  podał Kreml, Putin i Poroszenko rozmawiali o "kwestiach humanitarnych, w  tym o wymianie zatrzymanych więźniów". W komunikacie dodano, że rozmowa  odbyła się z inicjatywy prezydenta Ukrainy.
"Władimir Putin podkreślił konieczność bezzwłocznego uwolnienia rosyjskich dziennikarzy zatrzymanych na Ukrainie" - czytamy.
Dziennikarz i reżyser
Putin nawiązał do sprawy ukraińsko-rosyjskiego dziennikarza  Kiriłła Wyszyńskiego. Wyszyński to szef ukraińskiego biura rosyjskiej  agencji prasowej RIA-Nowosti. Został zatrzymany pod koniec maja w  Kijowie. Ukraińska prokuratura podejrzewa go o zdradę stanu, za co grozi  do 15 lat więzienia.
 
Służby  prasowe ukraińskiego szefa państwa podały, że Poroszenko "podkreślił  znaczenie szybkiego uwolnienia ukraińskich więźniów politycznych  przetrzymywanych w Rosji i na obszarach okupowanych", jak Kijów nazywa  zaanektowany przez Rosję Krym i będące pod kontrolą separatystów tereny  na wschodzie Ukrainy.
Ukraiński prezydent oznajmił  też, że jest zaniepokojony pogorszającym się stanem zdrowia ukraińskich  więźniów prowadzących głodówkę. Dodał, że chodzi m.in. o reżysera Ołeha  Sencowa.
Pochodzący z Krymu filmowiec został  aresztowany w Symferopolu w maju 2014 roku, po aneksji półwyspu przez  Rosję. W 2015 roku skazano go na 20 lat kolonii karnej za domniemane  przygotowywanie zamachów terrorystycznych na Krymie. Sencow odrzuca te  oskarżenia.
Reżyser, który przebywa obecnie w  kolonii karnej w Jamalsko-Nienieckim Okręgu Autonomicznym na rosyjskiej  Dalekiej Północy, 14 maja ogłosił bezterminową głodówkę z żądaniem  uwolnienia Ukraińców znajdujących się w rosyjskich więzieniach.
"Są to rzeczy nieporównywalne"
Niedawno  opisywano go jako "bardzo bladego i bardzo chudego". Filmowiec stracił  zęby. Według adwokata Sencowa Dmitrija Dinzego lekarze powiedzieli  reżyserowi, że wkrótce konsekwencje głodówki będą nieodwracalne.
Z  oświadczeń Kremla i kancelarii ukraińskiego prezydenta wynika, że  przedstawiciele obu państw odpowiedzialni za prawa człowieka "w bliskiej  przyszłości" odwiedzą więźniów przetrzymywanych w rosyjskich i  ukraińskich więzieniach.
W czwartek Putin zapewniał,  że władze w Moskwie na razie nie myślały o możliwości wymiany Sencowa  na Wyszyńskiego. Zdaniem Putina Wyszynskiego zatrzymano "za działalność  dziennikarską", a Sencowa - za przygotowanie aktu terrorystycznego. "Są  to rzeczy nieporównywalne" - oświadczył. Dodał, że "na Ukrainie powinien  zwyciężyć zdrowy rozsądek", i wyraził nadzieję, że Rosja zdoła uwolnić  swego dziennikarza.
Oprócz Sencowa w Rosji został  ostatnio skazany też inny ukraiński dziennikarz Roman Suszczenko. Na  początku czerwca usłyszał on wyrok 12 lat kolonii karnej o zaostrzonym  rygorze za szpiegostwo. Obrona zapewniała, że dziennikarz padł ofiarą  prowokacji.
- Najważniejsze jest to, że wkrótce  rozpoczynają się w Rosji mistrzostwa świata w piłce nożnej i dla Putina  bardzo niekorzystne byłoby, gdyby doszło do negatywnych sytuacji, które  trafiłyby na pierwsze strony gazet na całym świecie - wyjaśnił analityk  moskiewskiego ośrodka Carnegie Andrej Kolesnikow. 
PAP/ho