We współczesnych realiach antyzachodnie (prorosyjskie) stanowisko odgrywa ważną rolę. Nie trudno to pojąć. Na przykład, uznany za skandaliczny rosyjski serial telewizyjny Yuriya Bykova "Śpiochy" opowiada o wewnętrznych agentach zachodnich służb specjalnych w organach państwowych Federacji Rosyjskiej.
Zgodnie ze scenariuszem "Śpiochy" to program obcych służb specjalnych, proponujący wykorzystanie wcześniej zwerbowanych agentów, oczekujących w "śpiącym trybie" na rozkaz aktywnych działań. Dzisiejsze władze Kremla poprzez finansowanie podobnych antyzachodnich filmów materializują nie tylko swoje antyzachodnie fobie, ale również operacje specjalne werbunku agentów. Znamiennym przykładem kremlowskiego wariantu takiego "śpiocha" jest Prezes Fundacji zajmującej się prawami człowieka oraz przestrzeganiem prawa "Otwarty Dialog" – Ludmiła Kozłowska.
Fundacja "Otwarty Dialog" (dalej "FOD") została założona w Polsce w 2009 roku, a szczególną uwagę fundacji skoncentrowano na większych państwach regionu: Kazachstanie, Rosji i Ukrainie. Stałe przedstawicielstwa Fundacji działają w Warszawie, Kijowie oraz Brukseli.
Kim jest Kozłowska?
Ludmiła Kozłowska pochodzi z Sevastopola (Autonomiczna Republika Krymu). Po aneksji Krymu przez Federację Rosyjską w 2014 roku, otrzymała rosyjskie obywatelstwo. Zajmuje się działalnością społeczną. W 2004 roku była aktywną uczestniczką "Pomarańczowej Rewolucji" na Ukrainie. W latach 2005-06 stała na czele kampanii mającej na celu wyprowadzenie Floty Czarnomorskiej z Sewastopola. W przeszłości była również koordynatorem międzynarodowych projektów w ramach "FOD’’. Jej mężem jest Polak Bartosz Kramek - działacz społeczny i polityczny oraz przewodniczący rady wspomnianej fundacji. Kramek znany jest również z tego, że w lipcu 2017 roku opublikował 16 tez dotyczących niepodporządkowanie się władzy, w tym również postulował niepłacenie podatków.
Jednak, jeśli poszukać głębiej to staje się jasne – na samym początku swojej aktywnej działalności Kozlovska wpadła w sprawdzoną maszynę werbunku FSB Rosji za pomocą szantażu, kompromitacji oraz nacisku na osoby bliskie, w szczególności na jej brata – biznesmena Petra Kozlovskiego. "Wszedł" on w krymski biznes na przełomie lat 90-tych i 2000-nych, i stale go rozszerzał. Przy czym robił to nie całkiem legalnie. Ujmując ściślej, za pomocą "potrzebnej" decyzji losowej dokonał gangsterskiego przejęcia przedsiębiorstwa "Mayak", szybko został skreślony z listy odosobnienia, która była przygotowana po przyjściu na Półwysep Krymski "zielonych ludzików".
O ile Krym zawsze był terytorium rozpatrywanym przez Kreml w kategoriach teatru działań wojennych, to takie analizy wymagały obecności dobrze przygotowanych kadr w proukraińskim środowisku. W tym przypadku nie trzeba było szukać niezbędnego człowieka, o ile Kozlovska już była "agentem wpływu". Do pracy na Krymie przygotowano dla niej legendę-przykrywkę. Tzn. w wieku 13-tu lat to niby ona otworzyła w Sevastopolu pierwszą ukraińską bibliotekę i będąc nastolatką organizowała pod sztabem Floty Czarnomorskiej FR protesty na rzecz obrony budynku biblioteki. W rzeczywistości ta "zasługa" była grubą przesadą, a informacja sfałszowana, ponieważ w samej bibliotece nie ma śladu Kozlovskiej. Jawnie przypisała sobie zasługi innych, ponieważ de facto pierwsza ukraińska biblioteka była założona w 1998 roku przy pomocy ukraińskiej diaspory. Kolejnym kłamstwem Kozlovskiej jest również to, że 2004 roku, w czasie Pomarańczowej Rewolucji, aktywnie uczestniczyła w radykalnej opozycyjnej organizacji "Czarna pora" w Sewastopolu. Aktywiści tej organizacji tej informacji zaprzeczają.
Kwestie aneksji Krymu
Wróćmy do aneksji Krymu. Wydarzenia 2014 roku realizowano według sprinterskiego scenariusza. Choć Krym już aneksowano do FR, to pozostały ważniejsze zadania dotyczące demontażu ukraińskiej państwowości na półwyspie. Wymagało to kontynuacji pracy na Ukrainie kontynentalnej. W celu realizacji tych zamierzeń, przykrywką-legendą posłużyła wspomniana już organizacja FOD i działalność społeczna, w której wykorzystano modne trendy: patriotyczny oraz obrońców praw człowieka.
Do struktury fundacji należą trzy działy: Open Europe Grup, które okazuje pomoc obywatelom Ukrainy w otrzymaniu wiz oraz perspektyw na zamieszkanie (w rejestrze prawnym brak informacji – tylko wpis, że Open Europe Grup – wspólny projekt Open Dialog Foundation i Silk Road); Silk Road Biuro analiza i informacje – firma konsultingowa w sferze biznesu na rynkach "Jedwabnego Szlaku", i sama Fundacja "Otwarty Dialog". W celu finansowania "FOD" bardzo sprytnie wykorzystano powracające struktury biznesowe rodziny Kozlovskich (przedsiębiorstwo "Mayak", TravidaElectric, polska Stateful i inne). Petro Kozlovski występuje jako największy sponsor fundacji i jest ściśle związany z rosyjskim przemysłem zbrojeniowym. Jako brat Liudmily Kozlovskiej, ofiarował on na potrzeby fundacji 1 616 384 PLN w okresie 2012-2015, co stanowi 70 procent całego dochodu "FOD".
Jego dotychczasowa działalność na Krymie i w samej Rosji są tak samo sprzeczne, jak działania kazachskiego oligarchy Mukhtara Ablyazova lub rosyjskiego przedsiębiorcy Nailiya Malyutina. Obrona przed wydaniem ich państwom pochodzenia stanowiła podstawowy kierunek działalności lobbystycznej w ramach fundacji "Otwarty Dialog". Fundamentem biznesu Kozlovskiego jest przejęte w wątpliwy sposób, podupadające państwowe przedsiębiorstwo produkcji oświetlenia jednostek pływających "Mayak" w Sewastopolu. Firmy związane z Kozlovskim zarabiają również na wynajmie lokali. Mieszkania zakładowe zostały sprzedane, a ich lokatorzy brutalnie eksmitowani przez grupę ochroniarzy. Z lokatorami nie było "otwartego dialogu" a w tym czasie część dochodu ze sprzedaży mieszkań została przelana do "FOD". Całkowicie sprzecznym z proukraińskim obrazem fundacji pozostaje fakt, że produkcja jego głównego sponsora poprzez dwie firmy-córki w Sankt-Petersburgu jest skierowana przede wszystkim do rosyjskich państwowych stoczni. Dyrektorzy tych firm-córek należą do głównych sponsorów fundacji. Petro Kozlovski nie zapomina również zadbać o ochronę polityczną. Kiedy Krym znajdował się pod kontrolą Ukrainy, był sponsorem szeregu ukraińskich partii. A już po aneksji ludzie z jego otoczenia całkowicie opanowali sewastopolski oddział "Rosyjskiej Partii Emerytów ku Chwale Sprawiedliwości".
Ukraińskie śledztwo
Wypada zauważyć, że z całą pewnością działalność fundacji "Otwarty Dialog" oraz Ludmiły Kozłowskiej znalazły się w kręgu zainteresowania organów ścigania Ukrainy i stały się przedmiotem skrupulatnego śledztwa.
W szczególności świadczy o tym dokument Prokuratury Generalnej, którym dysponuje redakcja. Mowa jest w nim o wszczęciu śledztwa wobec Kozłowskiej i oskarżeniu jej o zdradę państwa, współpracę z organizacją terrorystyczną oraz finansowanie terroryzmu.
Oprócz tego, działalność fundacji może stać się przedmiotem śledztwa odpowiednich organów Rzeczpospolitej Polskiej. Wiadomo, że szereg polskich posłów już zwróciło się w tej sprawie do praworządnych instytucji. W tym miejscu należy zaznaczyć, że szczególne zainteresowanie posłów działalnością fundacji pojawiło się po ujawnieniu informacji o związkach fundacji z FSB, a także otrzymaniu przez fundację licencji w 2014 roku na handel rosyjską nieśmiercionośną bronią.
Oprócz tego stało wiadomo, że Kozłowska do tej pory jest obywatelką Federacji Rosyjskiej i nie zrzekła się tego obywatelstwa. Dobitnie świadczy o tym oficjalny dokument – kopia jej paszportu wydanego przez Federalną Służbę Migracyjną Rosji.
Jak walczyć ze "śpiochami"?
W chwili obecnej otwartym pozostaje pytanie, co wiadomo organom ścigania i jak zakończyć działalność rosyjskiej "konserwy" lub "śpiochów" FSB na Ukrainie. Oprócz tego, wynika pytanie o cele działalności "FOD".
Struktura powiązań osób oraz firm, związanych z fundacją z dużym prawdopodobieństwem obrazuje funkcjonowanie "kumoterstwa" w jej działalności. Istnieje prawdopodobieństwo, że fundacja służy do prania pieniędzy oraz działalności lobbystycznej w Europie. Obrona przez fundację wątpliwej moralności dysydentów z państw byłego Związku Sowieckiego pokazuje, że celem "FOD" może być także zbudowanie obrazu napiętnowanych politycznie oraz ustanowienie "kart blansz" wschodnim "biznesmenom", którzy stoją za miliardowymi finansowymi nadużyciami, takimi jak Mukhtar Abyazov.
Bez odpowiedzi pozostaje jeszcze szereg pytań. Czy rzeczywiście fundacja służy tylko dla pomocy Ukraińcom? Czy rzeczywiście "proputinowski" biznes inwestuje ogromne pieniądze w cele statutowe fundacji? Od kiedy to rosyjskie siły zbrojne walczą o prawa i wolności obywatelskie, możliwe, że cele działalności fundacji są zupełnie inne? Te pytanie powinny być adresowane do władz odpowiedzialnych za kontrolę fundacji. Oczywiste jest, że Kozlovska, chowając się za swoją organizacją obrony praw człowieka, jest w rzeczywistości rosyjskim "agent wpływu", zwerbowanym i specjalnie przygotowanym przez FSB do zadań destabilizacji i potęgowania napięć w życiu politycznym Ukrainy oraz państwach Europy Wschodniej.
Źródło: ukraiński portal antikor.com.ua, autor: Andriy Bozhenko/tłum z j. ros. : AR