Janina Garbień oraz pośmiertnie jej  matka Kazimiera Jasik, siostry Maria Miłaszewicz i Helena  Krawczyk-Demczuk zostały uhonorowane dyplomami honorowymi oraz medalami  Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata. Są one przyznawane osobom ratującym  Żydów podczas II wojny.
 
Ambasador  Izraela w Polsce Anna Azari podkreśliła podczas czwartkowej  uroczystości w Warszawie, że już bardzo rzadko udaje się uhonorować  tytułem Sprawiedliwego osobę żyjącą, zwłaszcza kiedy żyje jeszcze także  osoba przez nią ocalona. 
 
- Dlatego staramy się wtedy organizować te uroczystości jak  najszybciej. Niezwykłe jest to, że Sprawiedliwi są z reguły bardzo  skromni i opisują swoje czyny jako coś normalnego. A to nie jest coś  normalnego, to było bohaterstwo. Bo to wyjątkowe ratować kogoś z  narażeniem życia swojego i bliskich i robienie tego czasami dla kogoś  kogo nawet wcześniej nie znali - powiedziała ambasador podkreślając, że  to wyróżnienie jest naprawdę wyjątkowe, bo to medal dla całej  bohaterskiej rodziny. 
Dyrektor Żydowskiego Instytutu Żydowskiego Paweł Śpiewak zaznaczył,  że każdy rodzaj hołdu czy sprawiedliwości oddanej tym, którzy "w taki  sposób niezwykle prawy zachowali się w czasie wojny jest rzeczą zawsze  wielką". - Ta praca wyszukiwania Sprawiedliwych trwa i trwać będzie, bo  ciągle odnajdują się nowe ślady i dokumenty. Ale cieszę się, że to ma  miejsce i jestem dumny, że w naszym Instytucie możemy mieć kontakt z  tymi osobami, które wtedy zachowały się w sposób tak niezwykły,  honorowy, to są można powiedzieć nasze anioły. Dziękuję im bardzo i tym  sposobem ich uczczenia jest właśnie ten medal Sprawiedliwy Wśród Narodów  Świata, który jest ważnym elementem naszej pamięci i tożsamości -  mówił. 
Ocalona 10-latka
Jak przypomniano podczas uroczystości, Kazimiera Jasik razem ze  swoimi córkami Heleną, Marią i Janiną podczas wojny ocaliły Larissę  Sztorchan, obecnie Cain. Ocalona mieszkała w Warszawie z rodziną i tu -  gdy miała siedem lat - zastała ją wojna. Udało jej się wydostać z getta w  grudniu 1942 r. Larissa ukrywała się u kilku rodzin i jako 10-letnia  dziewczynka trafiła do Kazimiery Jasik i jej trzech córek, które  postanowiły ją ukryć w swoim mieszkaniu. Larissa go nie opuszczała, a  kiedy ktoś ich odwiedzał przedstawiały ją jako chorą kuzynkę z Siedlec. 
- Przyprowadził ją jej wujek, mnie akurat wtedy w domu nie było,  opowiadały mi o tym siostry. Moja siostra uszyła jej sukienkę, to było  śmieszne, bo nie było materiału i trzeba było popsuć parawan i z tego  materiału została uszyta. Niestety Larysia nie mogła być u nas zbyt  długo, bo przez nasze podwórko przechodził mur getta i często były tam  różne kontrole. Więc nie była długo, ale bardzo się z nią  zaprzyjaźniłyśmy. Moja siostra załatwiła jej w parafii metrykę na  nazwisko Marysia Kozłowska. Za jej ukrywanie groziła nam wszystkim  oczywiście śmierć, ale dla nas ważne było by uratować życie dziecka" -  wspominała Janina Garbień. 
Podkreśliła, że jest wzruszona zaszczytem, który spotkał rodzinę  Jasików. - Niestety z uczestników tych mrocznych, straszliwych czasów  zostałyśmy tylko my dwie - Larysia i ja. Są tu nasze dzieci i wnuki,  które dzielą z nami radość z tak ogromnego wyróżnienia i będą mam  nadzieję podtrzymywać pamięć o tych osobach i czasach. Wspominam swoje  szkolne lata, przedwojenną dzielnicę Mirów, ul. Krochmalną, pl. Mirowski  i Dzielną, gdzie mieszkałam i chodziłam do szkoły razem z żydowskimi  koleżankami i kolegami. Niektórzy później przychodzili do nas z getta.  Były to dla obu stron emocjonalne i bardzo niebezpieczne kontakty.  Tamten miniony świat żyje we mnie obok dzisiejszego i tak już pozostanie  - opowiadała Garbień. 
- Nigdy nie sądziłam, że znów spotkamy się z Larysią. To dzięki mojej  siostrze Helence, jej dzieciom i wnukom odnalazłaś się ty i twoja  rodzina w naszej rodzinie. Często rozmawiam o tych czasach i ludziach z  moją rodziną. Chcę powiedzieć, że jeżeli udało się w czasie Shoah  rodzinie Jasików zrobić coś dobrego, właściwego, po prostu ludzkiego, to  ja jestem bardzo szczęśliwa - zaakcentowała. 
Ocalona Larissa Cain mówiła, że jest wdzięczna Yad Vashem za  udzielenie wyróżnienia Sprawiedliwych rodzinie Jasik. - Podczas mojego  pobytu w czasie wojny u nich, Helena z trzech sióstr była najmłodsza i  matka powiedziała jej, by traktowała mnie jak młodszą siostrę. Pamiętam  jak się ze mną bawiła, szyła dla mnie ubrania. Jestem zdumiona, że nie  zapomniała mojego pobytu u jej rodziny, tej małej dziewczynki, która  była Polką pochodzenia żydowskiego i dlatego była skazana na śmierć. To  dziecko przeżyło wojnę i prześladowania trochę dzięki jej rodzinie. Choć  nie mogłam zostać u nich długo, w żadnym innym miejscu nie było takiego  uczucia do mnie jak w rodzinie Jasik - podkreśliła. 
- Helena mnie pamiętała, opowiadała o mnie swoim dzieciom i wnukom. I  pewnego dnia jej wnuk Mariusz zapytał o moje nazwisko, które oczywiście  pamiętała. Wiedziała, że emigrowałam do Francji. Ponieważ moje książki  można znaleźć w internecie Mariusz dotarł do mojego wydawcy i tak  otrzymał mój adres mailowy. Nie tylko nawiązaliśmy korespondencję, ale  przywiózł z Jeleniej Góry do Paryża swoją babcię i bliskich. Nie byliśmy  pewni jak to spotkanie będzie wyglądało. Wszystko poszło szybko,  uśmiech Heleny, od razu mówiła do mnie na ty, jakby to 70 lat nas nie  rozdzieliło. Rok później my pojechaliśmy do Jeleniej Góry. Od tego czasu  my przyjeżdżamy do Polski, a oni odwiedzają nas we Francji. Znalazłam  nową rodzinę. Ta ceremonia jest ukoronowaniem mojego ratowania 75 lat  temu - dodała ocalona. 
"Kto ratuje jedno życie - ratuje cały świat"
Tytuł Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata przyznawany jest przez  jerozolimski Instytut Yad Vashem osobom niosącym pomoc Żydom w czasie II  wojny światowej. Z wnioskiem mogą występować ocaleni i ich krewni.  Odznaczenie jest tytułem honorowym, a wyróżnieni mogą dodatkowo ubiegać  się o przyznanie honorowego obywatelstwa Izraela. 
Na medalu przyznawanym Sprawiedliwym jest wybita sentencja z Talmudu  "Kto ratuje jedno życie - ratuje cały świat". Instytut Yad Vashem podaje  na swojej stronie internetowej, że do 1 stycznia 2018 r. wyróżnił 26  tys. 973 bohaterów, w tym 6 tys. 863 Polaków, którzy tworzą  najliczniejszą grupę Sprawiedliwych wśród obywateli 51 krajów. 
Według szacunków historyków, co najmniej kilkaset tysięcy Polaków,  zarówno dorosłych, jak i dzieci, w różnorodny sposób udzielało podczas  II wojny pomocy Żydom, za co wówczas groziła kara śmierci. Liczbę  uratowanych Żydów ocenia się na kilkadziesiąt tysięcy. Polacy pomagali  indywidualnie i w ramach aktywności konspiracyjnej, w strukturach  Polskiego Państwa Podziemnego, w tym Rady Pomocy Żydom "Żegota". 
PAP/IAR/ho