"Polska i USA zapoczątkowują proces warszawski" - zatytułowało francuskie radio dla zagranicy RFI sprawozdanie swej wysłanniczki Oriane Verdier z konferencji bliskowschodniej w Warszawie. Francuskie oceny zakończonego w czwartek dwudniowego szczytu wahają się między "historycznym zwrotem", a niezniwelowaniem różnic w strategii wobec Iranu.
Francuskie rozgłośnie radiowe informowały, że izraelski premier Benjamin Netanjahu uznał warszawską konferencję za "historyczny zwrot" i dodają, że "spotkał się z przywódcami arabskimi, zjednoczonymi we wspólnym froncie przeciw Iranowi".
Proces warszawski
"Polska i USA zapoczątkowują proces warszawski" - zatytułowało francuskie radio dla zagranicy RFI sprawozdanie swej wysłanniczki Oriane Verdier. Według niej "konkluzje konferencji na temat pokoju i bezpieczeństwa na Bliskim Wschodzie były o wiele bardziej umiarkowane, niż (czwartkowe) wystąpienia amerykańskie".
Dziennikarka poinformowała o planie utworzenia przez uczestników konferencji, "grup roboczych, których zadaniem będzie znalezienie konkretnych rozwiązań dla takich spraw, jak terroryzm, walka z rozpowszechnianiem pocisków dalekiego zasięgu czy też ułatwienie pomocy humanitarnej".
RFI, podobnie jak inne media francuskie, które relacjonują konferencję, cytuje amerykańskiego sekretarza stanu Mike’a Pompeo, który wyraził satysfakcję z dyskusji w Warszawie. Podkreślają przy tym, że przyznał, iż trwają podziały w sprawie strategii, jaką należy przyjąć wobec Iranu.
Pence naciska
RFI streściło również wystąpienie wiceprezydenta USA Mike’a Pence’a, potępiające stworzenie przez Francję, Niemcy i Wielką Brytanię "mechanizmu specjalnego finansowania", "próbę zniszczenia sankcji amerykańskich przeciw morderczemu reżimowi irańskiemu", jak nazwał to narzędzie, po czym wezwał: "nadszedł czas by nasi europejscy partnerzy wycofali się z irańskiego porozumienia nuklearnego".
RFI podkreśliła, że szef brytyjskiej dyplomacji Jeremy Hunt oświadczył, że przybył do Warszawy jedynie w sprawie pomocy humanitarnej dla Jemenu. Dziennikarz rozgłośni nazwał tę wypowiedź "głosem dysydenckim" i skomentował: "W tej sprawie, tak samo jak i w innych, trudno wyobrazić sobie rzeczywiste postępy w stronę rokowań pokojowych, jakich pragną Narody Zjednoczone i Wielka Brytania".
Zdaniem francuskich obserwatorów "choć wygląda na to, że państwa Zatoki i Izrael wspólnie dyskutowały o strategii, jaką przyjąć należy wobec Iranu, trudno sobie wyobrazić, by porozumiały się w takiej kwestii, jak konflikt izraelsko-palestyński".
Jerozolimski korespondent RFI Guilhem Delteil mówił, że władze palestyńskie starają się pomniejszyć znaczenie zbliżenia krajów arabskich z Izraelem, podczas gdy rządząca w strefie Gazy, terrorystyczna organizacja islamska Hamas, potępiła spotkanie ministra spraw zagranicznych Omanu z izraelskim premierem.
Hamas odrzuca "wszelką normalizację z okupacją izraelską", gdyż "służy ona wyłącznie politycznym i wyborczym interesom Netanjahu" - cytował korespondent oświadczenie organizacji.
Mocne słowa Pence’a
Telewizja France24 w komentarzu zatytułowanym "Warszawa przeciw Soczi", połączyła spotkanie nad Wisła z naradą nad Morzem Czarnym. "Konkurencyjne inicjatywy Donalda Trumpa i Władimira Putina ukazują dwie bardzo różne wizje strategiczne i związaną z nimi grę sojuszów" - czytamy na stronie internetowej France24.
Nadająca z Izraela, lecz należąca do francuskiego magnata prasowego telewizja I24 wybiła słowa amerykańskiego wiceprezydenta, w których Pence nazywa Iran "największym niebezpieczeństwem" dla regionu i oskarża Teheran o przygotowywanie "nowego holokaustu".
Z kolei redaktor żydowskiego portalu internetowego J-News Marc Brzustowski pisze, że warszawska konferencja ministerialna "była wspaniałym atutem dla premiera Netanjahu, którego (partia) Likud prowadzi kampanię przed wyborami wyznaczonymi na 9 kwietnia. Pokazał, że z łatwością porozumiewa się ze światowymi przywódcami, co szczególnie widoczne było podczas przyjacielskich spotkań z władcami arabskimi".
IAR/PAP/dad