5 marca 1940 roku Biuro Polityczne Komitetu Centralnego Wszechzwiązkowej Komunistycznej  Partii (bolszewików) podjęło uchwałę o rozstrzelaniu polskich jeńców  wojennych przebywających w sowieckich obozach w Kozielsku, Starobielsku i  Ostaszkowie oraz polskich więźniów przetrzymywanych przez NKWD na  obszarze przedwojennych wschodnich województw Rzeczypospolitej. W wyniku  tej decyzji zgładzono około 22 tysięcy obywateli polskich.
 
-  Nawet wtedy było dla mnie oczywiste, że Rosjanie mordowali polskich  oficerów dlatego, że oficerowie Ci stanowili elitę. Stanowili  wykształcone, oczywiste jądro antykomunizmu, które pozostałoby w  powojennej Polsce i uczyniłoby Polskę znacznie trudniejszą do strawienia  przez Rosję. Byli oni przeszkodą, którą trzeba było usunąć i która  została siłą usunięta - mówił 5 marca 1989 na antenie Rozgłośni Polskiej  RWE amerykański pułkownik John Van Vliet.
Notatka Ławrentija Berii do Józefa Stalina
Decyzja o masowym rozstrzeliwaniu obywateli polskich zapadła na  najwyższym szczeblu sowieckich władz partyjnych i państwowych. Jej  podstawą było ściśle tajne pismo, które 5 marca 1940 ludowy komisarz  spraw wewnętrznych Ławrientij Beria skierował do Józefa Stalina.
Szef NKWD pisał w nim m.in.: "W obozach dla jeńców wojennych NKWD  ZSRS i w więzieniach zachodnich obwodów Ukrainy i Białorusi w chwili  obecnej przetrzymywana jest wielka liczba byłych oficerów armii  polskiej, byłych pracowników policji polskiej i organów wywiadu,  członków nacjonalistycznych kontrrewolucyjnych partii, członków  ujawnionych kontrrewolucyjnych organizacji powstańczych, uciekinierów i  innych. Wszyscy oni są zatwardziałymi wrogami władzy sowieckiej, pełnymi  nienawiści do ustroju sowieckiego".
Według danych zawartych w piśmie Berii do Stalina, w obozach dla  jeńców wojennych przetrzymywano (nie licząc szeregowców i kadry  podoficerskiej): "14 tys. 736 byłych oficerów, urzędników, obszarników,  policjantów, żandarmów, służby więziennej, osadników i agentów wywiadu -  według narodowości: ponad 97 proc. Polaków".
"Zatwardziali wrogowie władzy sowieckiej"
Oceniając, że wszyscy polscy jeńcy wojenni przetrzymywani w obozach  oraz Polacy znajdujący się w więzieniach "są zatwardziałymi,  nierokującymi poprawy wrogami władzy sowieckiej", Beria wnioskował o  rozpatrzenie ich spraw w trybie specjalnym, "z zastosowaniem wobec nich  najwyższego wymiaru kary - rozstrzelanie". Dodawał, że sprawy należy  rozpatrzyć bez wzywania aresztowanych i bez przedstawiania zarzutów,  decyzji o zakończeniu śledztwa i aktu oskarżenia. Formalnie wyroki miały  być wydawane przez Kolegium Specjalne NKWD, w składzie: Iwan Basztakow,  Bogdan Kobułow i Wsiewołod Mierkułow.
Powyższe wnioski przedstawione przez szefa NKWD zostały w całości  przyjęte 5 marca 1940 przez Biuro Polityczne KC WKP(b). Pod pismem Berii  znalazły się aprobujące podpisy Józefa Stalina - sekretarza generalnego  WKP(b), Klimenta Woroszyłowa, marszałka Związku Sowieckiego i komisarza  obrony, Wiaczesława Mołotowa, przewodniczącego Rady Komisarzy Ludowych i  komisarza spraw zagranicznych oraz Anastasa Mikojana,  wiceprzewodniczącego Rady Komisarzy Ludowych i komisarza handlu  zagranicznego, a także ręczna notatka: "Kalinin - za, Kaganowicz - za".  (Michaił Kalinin - przew. Prezydium Rady Najwyższej ZSRS - teoretycznie  głowa państwa sowieckiego; Łazar Kaganowicz - wiceprzewodniczący Rady  Komisarzy Ludowych i komisarz transportu i przemysłu naftowego).
Zamordowani strzałami w tył głowy
3 kwietnia 1940 NKWD rozpoczęło likwidację obozu w Kozielsku, a dwa dni później obozów w Starobielsku i Ostaszkowie.
Z Kozielska do Katynia przewieziono 4 tys. 404 jeńców i zamordowano  strzałami w tył głowy. 3 tys. 896 jeńców ze Starobielska zabito w  pomieszczeniach NKWD w Charkowie, a ich ciała pogrzebano na  przedmieściach miasta w Piatichatkach. 6287 jeńców z Ostaszkowa  rozstrzelano w gmachu NKWD w Kalininie, obecnie Twer, a pochowano w  miejscowości Miednoje. Łącznie zamordowano 14 tys. 587 osób.
Na mocy decyzji z 5 marca 1940 NKWD wymordowało także około 7 tys.  300 Polaków przebywających w różnych więzieniach na terenach włączonych  do Związku Sowieckiego. Na Ukrainie rozstrzelano 3 tys. 435 osób, a na  Białorusi około 3,8 tys.
Spośród jeńców z Kozielska, Starobielska i Ostaszkowa ocalała grupa  448 osób (według innych źródeł 395). Byli to ci, których przewieziono do  utworzonego przez NKWD obozu przejściowego w Pawliszczew Borze, a  następnie przetransportowano do Griazowca.
W nocy z 12 na 13 kwietnia 1940, a więc w czasie kiedy NKWD mordowało  polskich jeńców i więźniów, ich rodziny stały się ofiarami masowej  deportacji w głąb ZSRS przeprowadzonej przez władze sowieckie. Decyzję o  zorganizowaniu wywózki Rada Komisarzy Ludowych podjęła 2 marca 1940.  Według danych NKWD w czasie dokonanej wówczas deportacji zesłano łącznie  około 61 tysięcy osób, głównie do Kazachstanu.
Ujawnienie masowych grobów w Katyniu
Późną wiosną 1943 roku Niemcy zabrali z obozu w Rothenburgu czterech  przebywających w tym oflagu oficerów alianckich i zawieźli ich do  Katynia, aby tam pokazać im zbiorowe groby pomordowanych polskich  oficerów. Grupa jeńców wojennych składała się z podpułkownika Franka  Stevensona z Armii Południowoafrykańskiej, kapitana lekarza Stanleya  Gildera z Armii Brytyjskiej, oraz dwóch oficerów amerykańskich, kapitana  Donalda Stewarda i pułkownika Johna Van Vlieta.
Po latach płk Van Vliet w wywiadzie udzielonym redaktorowi Rozgłośni  Polskiej RWE Jackowi Kalabińskiemu opowiadał o tamtej podróży do  Katynia. Mówił również o tym, że pisał raporty na temat, tego, co  widział w Katyniu. Pierwszy raport płk. Van Vlieta, złożony w  Waszyngtonie w maju 1945 roku, zaginął w niewyjaśnionych  okolicznościach. Drugi napisany w latach 50. był podstawą dochodzeń na  temat zbrodni katyńskiej prowadzonych przez specjalną komisję Kongresu  Stanów Zjednoczonych.
 
polskieradio.pl/ho