Logo Polskiego Radia
Print

Londyn liczy zyski

PR dla Zagranicy
Katarzyna Gizińska 13.08.2012 17:45
  • Paweł Cymcyk o gospodarce Wielkiej Brytanii po Igrzyskach Olimpijskich.mp3
Medale rozdane, sportowcy jadą do domu, a na Wyspach zaczynają się pierwsze podsumowania igrzysk, także gospodarcze.
Tower Bridge w Londynie z olimpijską dekoracjąTower Bridge w Londynie z olimpijską dekoracjąfot. PAP/EPA/Sergei Ilnitsky

Jedno z najczęstszych pytań to: „Czy igrzyska wpędzą kraj w długi czy też przeciwnie - napędzą koniunkturę”? O tym Joanna Kędzierska rozmawiała na naszej antenie z Pawłem Cymcykiem, ekonomistą z ING TFI.

Widziane z Londynu

- Koszty przygotowań były ogromone - mówi profesor Anthony Travers z London School of Economics. - Sam park olimpijski kosztował ponad dziewięć miliardów funtów. Kolejne sześć poszło na przebudowę systemu komunikacji. Nie sądzę, by państwu udało się szybko odrobić te straty - przyznaje Travers.

Bezpośrednio na imprezie niełatwo jest zarobić. A co z korzyściami pośrednimi? Skoro na miasto patrzył przez dwa tygodnie cały świat, może wkrótce przyjadą tu inwestorzy i turyści? Tak było na przykład w Atlancie czy Barcelonie. Ale według Traversa Londyn nie może na to liczyć. - Londyn jest już i tak dobrze znany, to ta sama liga co Paryż czy Nowy Jork. Wypracował już sobie reputację - tłumaczy ekonomista.

Plusy i minusy

Są też i dobre strony. Specjalnie na zawody potężnemu liftinowi poddano zaniedbane dotąd dzielnice na wschodzie. Okolice Stratford zmieniły się nie do poznania, a nowe sklepy i punkty usługowe pomogą nakręcić koniunkturę. - Gdyby nie igrzyska, zajęłoby to dekady. Może nawet pół wieku - mówi Travers. Jego zdaniem pozytywne i negatywne skutki zawodów zniosą się nawzajem. Igrzyska nie przyniosą Wyspom boomu, ale też nie wpędzą kraju dalsze tarapaty gospodarcze.

IAR/KG

Print
Copyright © Polskie Radio S.A O nas Kontakt