Polska bez gazu importowanego z Rosji? – Celem  naszych działań w odniesieniu do importu gazu jest zastąpienie importu  od Gazpromu importem z kierunku północnego – stwierdził pełnomocnik  rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Piotr Naimski. Jak  dodał, wielki potencjał ma rynek LNG w Europie.
"Różnimy się w strategiach. W Polsce zakładamy, że  po roku 2022 będziemy w stanie zastąpić dotychczasowy import gazu do  Polski i to jest naszym celem. W krajach na południe od nas dominuje  inne nastawienie – infrastruktura i interkonektory mają służyć poprawie  warunków z dotychczasowym dostawcą" – powiedział Naimski podczas  konferencji "LNG w Polsce i Europie 2017".
Wskazał, że terminale LNG w Europie są w różnym, ale zasadniczo niewielkim stopniu wykorzystane. W  2016 r. terminal w Świnoujściu był wykorzystany w 22 proc., jednak  docelowo wykorzystanie może sięgnąć 60 proc., co sytuowałoby polską  jednostkę w czołówce na tle Europy. "Rezerwy Europy są w tej dziedzinie  ogromne" – podkreślił minister.
Według World Energy Outlook 2017 BP, w 2015 r. do  UE importowano 184 mld m3 gazu z Rosji, w 2025 r. będzie to 194 mld m3, a  w 2035 r. 204 mld m3. Zdaniem pełnomocnika, wielkości te mogą ulec  zmniejszeniu.
 Naimski: Gazprom może być wykluczony z Europy 
"LNG się staje produktem globalnie rynkowym. Gdyby  takie decyzje w obszarze euroatlantyckim zapadły, to Gazprom może być  wykluczony lub rażąco ograniczony w dostawach do Europy" – powiedział  Naimski.
Jego zdaniem, sytuacja dodatkowo poprawiłaby się,  gdyby amerykańscy eksporterzy zaczęli stosować europejski benchmark  cenowy. "Jeśli chodzi o LNG w Europie, to mamy sytuację ogromnego  potencjału, który jest w pewnym sensie administracyjnie zablokowany.  Eksporterzy amerykańscy mają promesy na eksport 180 mld m3 gazu. Jeśli  się zestawi możliwości regazyfikacyjne, promesy na eksport i ilość gazu  kupowanego od Gazpromu w Europie, to decyzja zależy tyleż od rynku co od  polityków" – podsumował minister.
"Cena oferowana w przyszłych kontraktach przez  ewentualnych eksporterów z USA budowana jest w odniesieniu do Henry Hub w  USA, a nie do np. rynku londyńskiego. To kłopot dla Europy – to  oznacza, że aby zrównoważyć ją z ceną europejską, amerykańscy  eksporterzy musieliby wziąć na siebie koszty transportu" – dodał.
Źródło: onet.pl/ho