Przyszłość silników Diesla przedmiotem dyskusji na szczycie w Berlinie. Chodzi o dostosowanie  ich do wymogów ekologicznych. Czy diesle rzeczywiście są tak szkodliwe,  wyjaśniał Polskiemu Radiu Jakub Faryś,  prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego.
Na  szczycie w Berlinie spotkają się przedstawiciele niemieckich władz  centralnych, poszczególnych landów oraz tamtejszej branży samochodowej.
Producenci samochodów zaproponowali, że do 2018 roku ulepszą  oprogramowanie około dwóch milionów pojazdów z silnikami wysokoprężnymi,  co ma pomóc w zmniejszeniu emisji tlenków azotu. Rząd nie chce zmuszać  niemieckich producentów do drogich przeróbek silników, bowiem mogłoby to  negatywnie wpłynąć na ich stan techniczny. Koszt poprawy oprogramowania  wyniesie około 300 milionów euro. Ponadto koncerny mają do października  tego roku przedstawić konkretne plany skutecznych metod badania emisji  spalin.
 
Ekspert: nowoczesne silniki Diesla są przyjazne środowisku
 Komisja Europejska coraz częściej mówi o tym, że  silniki Diesla powinny być w mniejszym stopniu montowane do samochodów,  mówił Naczelnej Redakcji Gospodarczej Polskiego Radia Jakub Faryś,  prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego.
 
-  Ale pamiętajmy o tym, że nowoczesne silniki Diesla, takie, które  spełniają najnowszą normę Euro 6, które mają filtry cząstek stałych, są  bardzo przyjazne środowisku. To nie jest tak, że te silniki Diesla,  które w tej chwili produkujemy, są dla nas niebezpieczne – mówi Jakub  Faryś. – Te silniki będą jeszcze zapewne przez wiele lat produkowane.  Faktycznie jednak może się zdarzyć, że kolejne normy – w kolejce czeka  norma Euro 7, choć trudno teraz powiedzieć, w którym roku zacznie ona  obowiązywać – mogą wprowadzić na tyle wysokie wymagania, że kolejne  generacje silników Diesla mogą być drogie w produkcji. Ale na pewno nie  wydarzy się to w najbliższym czasie – zastrzegał.
Przestawienie się na samochody elektryczne to większe zanieczyszczenie powietrza?
Niemiecki komisarz Unii Europejskiej do spraw budżetowych Guenther  Oettinger sprzeciwił się ostatnio, by zakaz sprzedaży samochodów z  silnikami spalinowymi wprowadzono we wszystkich państwach UE  jednocześnie.
Wymienił też Polskę jako przykład kraju, w którym przestawienie się  na samochody elektryczne spowodowałoby wzrost produkcji prądu w  elektrowniach węglowych i tym samym zwiększenie emisji dwutlenku węgla.
-  Ustalenie jednolitej dla całej UE daty rezygnacji z silnika spalinowego  byłoby w tej chwili wyraźnie przedwczesne i błędne - oświadczył  Oettinger na łamach niemieckiego dziennika "Rheinische Post".
-  Wiele państw UE, jak Polska, uzyskuje prąd przede wszystkim z węgla.  Gdyby za wcześnie przestawiły się na pojazdy elektryczne, nie  przysłużyłoby się to także klimatowi ze względu na rosnące emisje  dwutlenku węgla - dodał unijny komisarz.
Jak zaznaczył,  ulepszenia silnika spalinowego to kwestia najbliższego czasu i  opracowywane są nowe, wolne od dwutlenku węgla paliwa.
 
Zakaz wjazdu dla diesli
Właśnie ze względu na zanieczyszczenie powietrza spalinami na całym  świecie duże miasta wprowadzają ograniczenia ruchu dla samochodów z  silnikami Diesla, które emitują szkodliwe substancje i nie spełniają  najnowszych norm.
Takie ograniczenia występują chociażby w Berlinie, Hamburgu i  Monachium, gdzie samochody emitujące dużą ilość trujących spalin nie  mogą poruszać się po tzw. strefach ekologicznych.
W Stuttgarcie od przyszłego roku ma z kolei obowiązywać zakaz wjazdu  tego typu aut, nawet spełniających najwyższą normę, jeżeli w powietrzu  zostanie stwierdzone podwyższone stężenie pyłów w powietrzu.
W Paryżu, Atenach, Madrycie i Meksyku również podjęto już decyzję, że  najpóźniej do 2025 roku pojawi się zakaz poruszania się diesli. A już  teraz w Paryżu obowiązuje zakaz poruszania się autami wyprodukowanymi  przed 1997 rokiem, od poniedziałku do piątku w godzinach 8 – 20. Do  centrum miasta zakaz wjazdu w weekendy mają także diesle.
Za przykładem Paryża idzie Londyn, gdzie zakaz poruszania się  dieslami ma obowiązywać od 2020 roku, a już teraz kierowcy takich  pojazdów za poruszanie się po centrum w godzinach szczytu muszą płacić.
Również Bruksela planuje tego typu obostrzenia i zapowiada, że od  2018 roku do miasta nie wjadą stare samochody napędzane silnikiem  Diesla.
Tzw. afera Volkswagena
Dzisiejszy szczyt ma pomóc odbudować utracone zaufanie do  niemieckiej branży samochodowej po ujawnionych w ostatnich tygodniach  kolejnych aferach. BMW, Volkswagen, Daimler i Porsche od lat 90.  stosowały niedozwolone zmowy cenowe. Ponadto niemieccy producenci  montowali oprogramowanie fałszujące dane o emisji spalin.
Tzw. afera Volkswagena wybuchała we wrześniu 2015 roku, gdy  amerykańska Agencja Ochrony Środowiska EPA ujawniła, że Volkswagen  manipulował od 2009 roku pomiarami czystości spalin w samochodach  wprowadzanych na rynek USA.
Wkrótce  po tym koncern oficjalnie przyznał że nielegalne oprogramowanie było  instalowane w samochodach sprzedawanych na całym świecie, w tym Polsce.
Ocenia się, że w naszym kraju problemem dotkniętych jest od 140 do 170 tysięcy aut z rynku pierwotnego.
Polskie Radio/IAR/PAP ho