Przedstawiciele związków zawodowych, pracodawców oraz naukowcy dyskutowali w Polskim Radiu 24 o obywatelskim projekcie ustawy wprowadzającej ograniczenie handlu w niedzielę.
Reprezentujący Prawo i Sprawiedliwość poseł Janusz Śniadek, przewodniczący sejmowej Podkomisji ds. Rynku Pracy przypominał, że proces legislacyjny projektu ustawy wciąż trwa, a ustalenia dotyczące ograniczenia handlu do dwóch niedziel w miesiącu są tymczasowe - możliwe, że Senat zmieni ten zapis. Poseł wyraził nadzieję, że w niedługim czasie handel zostanie ograniczony, zgodnie z projektem obywatelskim, do ośmiu niedziel w roku.
Alfred Bujara z sekcji krajowej pracowników handlu NSZZ Solidarność mówił, że zapisane obecnie ograniczenie handlu do dwóch niedziel w miesiącu do rozwiązanie połowiczne. Solidarność, która niezmiennie opowiada się za zamknięciem sklepów we wszystkie niedziele, nie chce ustawy w obecnym kształcie. Obawia się, że podczas zaplanowanego na przyszły tydzień drugiego czytania, zawarte w projekcie błędy nie zostaną poprawione. Jak mówił Alfred Bujara, chodzi o luki dające możliwość obejścia prawa.
Argumenty ekonomiczne przeciw ograniczeniu handlu w niedzielę wysuwa opozycja i przedstawiciele pracodawców.
Paulina Hennig-Kloska z Nowoczesnej mówiła, że jej ugrupowanie proponuje rozwiązania godzące potrzeby pracowników i pracodawców. W Sejmie złożyło projekt własnej ustawy. Paulina Hennig-Kloska przekonywała, że do tego, by zapewnić interes pracowników, nie trzeba zakazywać handlu, zamykać sklepów i tym samym ograniczać wpływów do budżetu państwa. Jak mówiła posłanka "można ograniczyć pracę w niedzielę, a niekoniecznie handel", co Nowoczesna proponuje w swoim projekcie ustawy. Paulina Hennig-Kloska wspomniała także "o oporze społecznym" wynikającym z tego, że - jej zdaniem - "większość obywateli chce, aby sklepy w niedziele były otwarte".
Renata Juszkiewicz z Polskiej Organizacja Handlu i Dystrybucji ostrzegała, że wbrew deklaracjom procedowana w Sejmie ustawa zabezpiecza interesy jedynie około 10 procent osób zatrudnionych w handlu. W ocenie Renaty Juszkiewicz, ustawa zaburza równowagę konkurencyjną na rynku, ponieważ liczne wyłączenia zapisane w ustawie stawiają wiele podmiotów na pozycji uprzywilejowanej. Tym samym inne są dyskryminowane. Zdaniem Renaty Juszkiewicz, nie można nad tym przejść do porządku dziennego.
Z kolei mecenas Radosław Płonka, ekspert Business Center Club przekonywał, że skrócenie tygodnia handlowego automatycznie zmniejszy obroty sklepów. Odnosząc się do badań mówiących o 80 procentowym poparciu Polaków dla ograniczenia handlu w niedzielę, mówił, że ustawa "narzuca koncepcje i światopoglądy" w tym definicję świętowania. Według Radosława Płonki powinniśmy pamiętać, że ustawa, która dotyczy wszystkich "co do zasady (...) ogranicza wolność tych 20 procent, które są przeciwko" ograniczeniu handlu w niedzielę.
Naukowcy uczestniczący w rozmowie wskazywali między innymi, że kwestia świętowania dnia wolnego, której korzeniem jest siódmy dzień stworzenia świata, jest aktualna od 3 000 lat. Najpierw dla judaizmu, potem także dla chrześcijaństwa.
Antropolog kultury dr Mateusz Wierciński z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego mówił o znaczeniu niedzieli dla zachowania rytmu życia ludzkiego. Przypomniał, że słowo wywodzi się w języku polskim od starosłowiańskiego "nie dzielati" - "nie działaj", związanego z biblijnym nakazem odpoczynku. Mówił także o Rewolucji Francuskiej, która chciała wyrugować niedzielę. Przypomniał, że w 1793 roku Zgromadzenie Narodowe dekretem zniosło kalendarz gregoriański i wprowadziło własny, 10-dniowy, wzorowany na egipskim. Dziesiąty dzień - decadi był wolny od pracy. Antropolog wyjaśnił, że "w niedzielę nie wolno było sklepów zamykać, a kościołów otwierać".
Natomiast profesor socjologii Józefina Hrynkiewicz, ocenia, że od dawna trwa próba wywierania presji na uznanie pracy w niedzielę za naturalną, podczas gdy - jak podkreśla posłanka Prawa i Sprawiedliwości - "ona nie jest naturalna". Walka i dążenie do "naturalizacji" pracy w niedzielę jest - w jej ocenie - "bezsensowna". Próba ta jest przeciwna ogromnemu dorobkowi kultury, wartości, norm, wzorców zachowań i tradycji. "Niedziela w polskiej tradycji jest dniem świątecznym" - podkreśliła socjolog.
Józefina Hrynkiewicz wraz Alfredem Bujarą odpierali argument o zwolnieniach pracowników jako skutku wprowadzenia ograniczenia handlu. Profesor wskazywała, że w Polsce jest obecnie rynek pracownika, a tendencję demograficzne będą pogłębiać niedobór rąk do pracy.
Obywatelski projekt ustawy wprowadzający ograniczenia handlu w niedzielę jest obecnie procedowany w Sejmie. Po pracach w sejmowej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny został skierowany do drugiego czytania. Wstępnie zostało ono zaplanowane na czwartek.
Autorzy projektu, wśród których jest NSZZ "Solidarność", pierwotnie chcieli, by wszystkie niedziele były wolne od pracy. Jednak poprawka przyjęta przez sejmową Podkomisję stałą ds. Rynku Pracy ograniczyła zakaz do dwóch niedziel w miesiącu. Przyjęty przez sejmową komisję kształt projektu skrytykował szef NSZZ "Solidarność" Piotr Duda. Oświadczył, że "to już nie jest projekt obywatelski, to projekt PiS".
Wprowadzane przez projekt ograniczenie co do zasady ma dotyczyć sklepów, stoisk, straganów, domów towarowych i wysyłkowych oraz platform i sklepów internetowych, jeśli handel w niedziele nie odbywa się w sposób zautomatyzowany, a także hurtowni, z wyjątkiem hurtowni farmaceutycznych. Zakazowi nie podlegałyby między innymi stacje paliw, apteki, kwiaciarnie, sklepy na dworcach, lotniskach, w szpitalach. Możliwe byłoby też handlowanie na różnego rodzaju festynach. Zgodnie z naniesioną poprawką, handel byłby też możliwy w placówkach pocztowych.
Projekt obywatelski dopuszcza zgodę na otwarcie sklepów między innymi w dwie niedziele przedświąteczne.
W Europie zakaz handlu w niedzielę obowiązuje w Szwajcarii i Norwegii oraz w należących do UE Niemczech i Austrii. Handel jest częściowo ograniczony w Belgii, Francji, Grecji, Holandii i Luksemburgu. Z zakazu pracy w niedziele i święta wycofały się w kwietniu Węgry.
Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)PR 24/ks