Przystąpienie do strefy euro, odłożenie takiej decyzji oraz deklaracja o nieprzyjmowaniu wspólnej waluty. Trzy scenariusze polskiej polityki wobec euro przedstawia raport przygotowany na zlecenie fundacji Schumana oraz Konrada Adenauera. Wejście do strefy euro będzie najkorzystniejsze dla Polski, mniej korzystne będzie odwlekanie tej decyzji, a najmniej korzystna formalna deklaracja, że euro nie przyjmujemy - to generalne wnioski z raportu.
Z analizy wynika, że po wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej 85 procent unijnego PKB będzie wytwarzane w krajach ze wspólną walutą. Autorzy wskazują też, że po przystąpieniu do strefy euro odsetki od polskiego długu spadłyby o dwie trzecie. Na przystąpieniu do wspólnej waluty, według autorów dokumentu, skorzystaliby też przedsiębiorcy. Według analizy 80 procent polskiego handlu zagranicznego rozliczane jest w euro. Przyjęcie wspólnej waluty oznaczałoby likwidację kosztów transakcyjnych i ryzyka kursowego.
Uczestniczący w jego prezentacji wiceminister finansów Leszek Skiba polemizował jednak z założeniem, że w tej chwili należy podejmować decyzję w sprawie wejścia lub nie do strefy euro i że ta jest "uciekającym pociągiem".
Z kolei prof. Witold Orłowski, pod którego kierunkiem raport został przygotowany podkreślał, że jest on próbą maksymalnie racjonalnego podejścia do kwestii wejścia Polski do strefy euro i abstrahuje od uwarunkowań politycznych. Jest, jak dodał, "próbą odpowiedzi, jakie są opcje" przed Polską w tej sprawie. Stąd w raporcie zawarta jest analiza trzech scenariuszy - że zapada decyzja o wejściu Polski do euro najszybciej jak to możliwe (czyli, według raportu, ok. 2025 roku), że Polska nadal "żyje w przedpokoju" nie podejmując żadnej decyzji, wreszcie, że Polska "trzaska drzwiami" i oficjalnie deklaruje, że nie przyjmie waluty euro. Każdy z tych scenariuszy został w raporcie zanalizowany pod kątem konsekwencji prawnych, politycznych, finansowych, a także ogólnogospodarczych.
Prof. Orłowski podkreślał, że nie ma jednej odpowiedzi, czy wejście do euro Polsce się opłaca, a takie podejście do problemu jest maksymalnym możliwym uproszczeniem. Wyjaśniał też, jakie założenia przyjęli autorzy raportu.
"Wspólny scenariusz dotyczący Unii jest taki - w strefie euro następuje stabilizacja i następują mocne procesy integracji" - mówił. W efekcie powstanie "osobny budżet i ścisłe jądro Unii wokół strefy euro".
Z syntezy zawartych w raporcie scenariuszy wynika, że decyzja o szybkim wejściu Polski do strefy euro oznaczać będzie: mocniejszą pozycję negocjacyjną i większą siłę przetargową Polski, wpływ na kierunki i kształt polityk UE oraz strukturę budżetu, wzrost atrakcyjności inwestycyjnej Polski, skuteczniejsze neutralizowanie tendencji protekcjonistycznych poszczególnych państw, mniejsze koszty ekspansji polskich firm na inne rynki, lepszy dostęp do rynków kapitałowych i łatwiejsze pozyskiwanie kapitału na rozwój, możliwość skuteczniejszego przeciwstawiania się cięciom funduszy strukturalnych dla Polski.
Pozostawanie "w przedpokoju" może, zdaniem autorów raportu, sprzyjać błędnemu postrzeganiu przez inne kraje i instytucje unijne intencji Polski, być zachętą do spekulacji finansowych, pretekstem do odwlekania w czasie trudnych reform, ograniczyć możliwości wpływu Polski na kształt polityk UE, ograniczyć napływ funduszy unijnych, spowodować wzrost niepewności, hamujący rozwój kraju.
"Pozostawanie w przedpokoju to utrzymywanie się stanu niepewności - dziś jesteśmy np. bardzo zadowoleni z tego, że mamy mocnego złotego, ale za rok możemy być w zupełnie innych nastrojach, na tym polega stan niepewności" - mówił Orłowski.
Z kolei "trzaśnięcie drzwiami" to utrata wpływu na kierunek dalszego rozwoju UE, konieczność renegocjacji traktatu akcesyjnego, dalsze zaostrzenie konfliktu na polskiej scenie politycznej, negatywny impuls dla reform strukturalnych, spadek znaczenia polskich firm w sieci powiązań międzynarodowych, spadek atrakcyjności inwestycyjnej kraju, konieczność akceptacji warunków finansowych, uzgodnionych przez główne kraje UE, silne ograniczenie funduszy unijnych.
"Trzeba się liczyć z tym, że zostałoby to zinterpretowane jako stwierdzenie, że Polska będzie obszarem długookresowej niestabilności" - zaznaczył Orłowski.
Wiceminister finansów Leszek Skiba polemizował z założeniem dokumentu, że istnieje dziś konieczność podejmowania decyzji w sprawie wejścia Polski do strefy euro, a przyszłość samej strefy jest już określona. "Nie jest tak, że to jest jakiś uciekający pociąg, my tego w ogóle nie widzimy w Brukseli" - mówił.
Przekonywał, że strefa euro cały czas się zmienia i wciąż trwa spór w ramach samej strefy, jaki ona ma mieć kształt. Podkreślał, że Polska, choć nie jest w strefie euro, cały czas uczestniczy w dyskusjach o jej kształcie i ewentualnym budżecie strefy. "Jesteśmy aktywni, obecni, a nasz głos jest słyszalny" - zaznaczył wiceminister finansów.
Z kolei raport, zdaniem Skiby, "jest nadmiernie optymistyczny", jeśli chodzi o sytuację strefy euro i jej perspektywy.
"Stanowisko wicepremiera Morawieckiego jest cały czas takie same - dziś nie jest to czas, aby przystępować do strefy euro, strefa euro nie jest do tego gotowa i polska gospodarka jeszcze na tym nie skorzysta w odpowiedni sposób" - powiedział Skiba.
IAR/PAP/ep