Media bez prawa
                
                    
                        PR dla Zagranicy
                    
                    
                        Katarzyna Gizińska
                        
                        14.06.2012 10:38
                    
                                 
                
                
                    Półtora roku miał parlament na nowelizację prawa prasowego. Ale nie zdążył. Z połową czerwca powstaje więc luka prawna. 
                
                
                    
                         
                     
                
                
                
               
                
                         Dziś, decyzją  Trybunału Konstytucyjnego, przestaje obowiązywać część starych przepisów  dotyczących zamieszczania - lub odmowy publikacji - sprostowań.
Adwokat Joanna Woźniak z kancelarii Cottyn zapewnia, że prawa  osób prywatnych, instytucji i firm, które poczują się urażone czy  zniesławione publikacją w mediach, pozostają - mimo luki prawnej -  chronione. Wyjaśnia, że osoby i instytucje będą mogły domagać się  sprostowania oraz - jeśli nie zgodzą się z decyzją redaktora naczelnego -  odwoływać się do sądu.
W ocenie Joanny Woźniak, większy niż dotychczas  problem będą natomiast miały redakcje: zabraknie części przepisów  pozwalających na ocenę sprostowań. Spory, do czasu uchwalenia  nowelizacji, będą musiały rozstrzygać sądy.           Sejm najwcześniej zajmie się nowelizacją prawa prasowego podczas  następnego posiedzenia czyli za dwa tygodnie.
Przygotowany przez  senatorów projekt  trafił do Biura Analiz Sejmowych. Nie nadano mu  jeszcze biegu.         W projekcie senatorowie rezygnują z obowiązku bezpłatnego  zamieszczania w mediach "odpowiedzi" i karania dziennikarzy  ograniczeniem wolności. Proponują  nałożenie obowiązku publikacji  jedynie "rzeczowego i odnoszącego się do faktów sprostowania". Nie może  ono przekraczać dwukrotnej objętości  materiału prasowego, którego  dotyczy. Nie może też zajmować więcej niż dwukrotność czasu antenowego,  jaki zajmował kwestionowany fragment programu.
Redaktor naczelny -  zgodnie z projektem - ma obowiązek opublikować sprostowanie w terminie 3  dni, albo w najbliższym numerze, czy analogicznym przekazie, na  przykład w audycji radiowej.          Sprostowanie w drukach periodycznych powinno być opublikowane w  tym samym dziale, taką samą czcionką, pod równie widocznym tytułem. W  jego tekście - proponują senatorowie -  nie wolno bez zgody wnioskodawcy  dokonywać skrótów ani innych zmian. Sprostowanie nie może być  komentowane tego samego dnia. W przypadku sporu sprawa trafiałaby z  powództwa cywilnego do sądu.
Obowiązujące dotychczas przepisy zawiesił Trybunał  Konstytucyjny. Sędziowie zauważyli, że prawo  prasowe nie określa  precyzyjnie co jest sprostowaniem, a co odpowiedzią. To kluczowe  rozróżnienie. Przy błędnej ocenie, redaktor naczelny mógłby - w świetle  starych przepisów - nawet pójść do więzienia.           Początkowo senatorom zależało na utrzymaniu obowiązku  zamieszczania "odpowiedzi". Wywołało to oburzenie mediów. Alarmowano, że  w efekcie "pasjonaci polemik", głównie politycy, przejmą łamy gazet i  zawłaszczą anteny. Bezpłatnie. Wydawcy utracą wpływ na publikowane  treści, szybko też zbankrutują.
IAR/kg