Będzie kontrola w zakresie prawidłowości sprawowania przez Agencję Rynku Rolnego nadzoru właścicielskiego nad podległymi jej spółkami. W komunikacie resortu rolnictwa napisano, że jej przeprowadzenie w trybie pilnym zlecił Marek Sawicki, a celem "ma być zweryfikowanie twierdzeń byłego prezesa ARR". Minister Marek Sawicki zlecił także analizę prawną, która ma ustalić i wyegzekwować odpowiedzialność prawną rozmówców z tytułu zniesławienia i naruszenia dóbr osobistych ministra. Sprawa dotyczy opublikowanych przez "Puls Biznesu" taśm. W rozmowie uczestniczą Władysław Łukasik były szef Agencji Rynku rolnego i szef kółek rolniczych Władysław Serafin. Łukasik opowiada o okolicznościach utraty stanowiska. Jak mówił Serafinowi Łukasik, wpływ na decyzje ministra miał dyrektor generalny państwowej spółki Elwarr zajmującej się handlem zbożem. Były szef ARR mówi też o działaniach dyrektora generalnego tej firmy. Miał on ustąpić z funkcji prezesa firmy, by otrzymywać większą pensję na niższym stanowisku - dyrektora generalnego, gdzie nie ograniczała go ustawa kominowa. Łukasik mówi, że obecny szef tej firmy, to słup. "To co Andrzejek lubi, za nic on sam nie odpowiada. On wnioskował o wynagrodzenie 50 tysięcy złotych miesięcznie. Ja mu tego nie mogłem podpisać, ale ten słup mu podpisał." "On sobie wpisał, że na przykład, że nie 1 procent udziału w zysku, a 3 procent będzie miał. Albo teraz to on uważa, że 10 procent powinien mieć. W ogóle, że te pieniądze, tam jest 90 mln na koncie - że to w ogóle wszystko jest jego."
Łukasik mówi też, że Śmietanko chce przejąć na swoją własność Elwarr. "To tak chce prywatyzować, żeby było jego, żeby nie kupować, żeby legalizować."
Urzędnik mói też o przejmowaniu przez układ ludzi, związanych ze Stronnictwem Konserwatywno Ludowym, urzędów związanych z rolnictwem. Między innymi pełniącym obowiązki szefa ARR, bez konkursu zostaje Andrzej Łuszczewski, mający wykształcenie średnie.
Łukasik opowiada też o pomyśle ludzi związanych z Elwarrem, wytransferowania pieniędzy ze spółki za granicę.
Po ujawnieniu przez "Puls Biznesu" rozmowy Najwyższa Izba Kontroli przypomniała na swojej stronie internetowej, że w ubiegłym roku negatywnie oceniła sprawowanie przez Prezesa Agencji Rynku Rolnego nadzoru właścicielskiego nad spółką Elewarr. Podczas kontroli zauważono, że zyski z działalności spółki nie są związane w głównej części z obrotem i przechowywaniem zboża, że następuje dekapitalizacja majątku i że maleje rola spółki w przechowywaniu zapasów interwencyjnych w Unii Europejskiej. NIK odkrył też, że prezes Elewarru został powołany z pominięciem konkursu, który przeprowadzono dopiero po kilku miesiącach od objęcia przez niego funkcji. W Elewarze doszło też do wypłaty wynagrodzeń członkom zarządu, przekraczających kwoty dopuszczalne w ustawie kominowej. Ministerstwo Rolnictwa podało natomiast, że resort dysponuje raportem NIK, w którym pozytywnie ocenia się działalność Elewarr w latach 2008 - 2010. Politycy uważają, że sprawę należy jak najszybciej wyjaśnić. Andrzej Halicki z PO powiedział, że sprawą powinna z urzędu zająć się prokuratura. W jego ocenie, rozmowa sama rozmowa była "żenująca".
Dla "Prawa i Sprawiedliwości" ujawniona przez prasę rozmowa to dowód na bardzo niskie standardy w państwie. Rzecznik PiS Adam Hofman domaga się reakcji od premiera Donalda Tuska, ponieważ sprawa dotyczy członków jego rządów. Podkreślił jednocześnie, że premier powinien zabrać głos w tej sprawie i określić, czy dalej będzie tolerować podobne sytuacje. Jeśli premier nie podejmie takich działań, będzie to - zdaniem Adama Hofmana - oznaczało, że za cenę koalicji i dla utrzymania władzy można zrobić wszystko. SLD domaga się wyjaśnień od premiera Donalda Tuska i prezesa PSL Waldemara Pawlaka. Rzecznik SLD Dariusz Joński powiedział, że premier Donald Tusk i wicepremier Waldemar Pawlak powinni teraz w sprawie nagrań PSL wystąpić na wspólnej konferencji prasowej i powiedzieć, co zamierzają z tym zrobić. Poseł PSL Janusz Piechociński oczekuje działań w tej sprawie ze strony prokuratury, CBA i służb podległych premierowi oraz ministrowi rolnictwa. Polityk liczy na weryfikację informacji zawartych w opublikowanej rozmowie.
Stołeczna prokuratura wszczęła postępowanie sprawdzające w sprawie taśm. Postępowanie ma na celu sprawdzenie, czy nie doszło do przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych. Prokuratura zwróci się do dziennikarzy o przesłanie posiadanej dokumentacji i nagrań i po zapoznaniu się z nimi podejmie ewentualną decyzję o wszczęciu śledztwa.
CBA chce śledztwa
CBA skierowało do Prokuratury Generalnej zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w sprawie sprawowania nadzoru właścicielskiego przez Agencję Rynku Rolnego nad podległymi jej spółkami. W razie wszczęcia przez prokuraturę śledztwa w tej sprawie, to CBA chce je prowadzić.
Jak wyjaśnia rzecznik CBA Jacek Dobrzyński, agenci biura skrupulatnie przeanalizowali informacje, które ukazały się dziś w prasie i zdecydowali, że istnieje uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa. Jak dodaje, to CBA jest właściwą instytucją do wyjaśnienia tej sprawy.
IAR/MS