Co dalej z euro-budżetem?

Polska jest przeciwna utworzeniu budżetu wyłączne dla strefy euro. Takie stanowisko przedstawił minister do spraw europejskich Piotr Serafin w Brukseli na spotkaniu z przedstawicielami gabinetu przewodniczącego Rady Europejskiej. To właśnie Herman Van Rompuy zaproponował centralny budżet dla eurolandu w ramach ściślejszej integracji krajów ze wspólną walutą.
Według polskiego ministra, taki budżet nie jest potrzebny. "Nie znajdujemy przekonujących argumentów, żeby taki budżet miał powstać, ale oczywiście jesteśmy gotowi do racjonalnej wymiany poglądów w tej sprawie. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że koncepcja jakiejś formy budżetu dla strefy euro to nie jest zadanie na dzisiaj, nawet na najbliższych kilka miesięcy. To jest element długookresowej wizji"- podkreślił minister. Oznacza to, że dyskusja na ten temat nie wpłynie na negocjacje w sprawie wieloletniego, unijnego budżetu na lata 2014-2020. Ewentualne utworzenie osobnego budżetu dla eurolandu oznaczałoby zapewne uszczuplenie puli pieniędzy z polityki spójności w unijnym budżecie. To byłaby zła wiadomość dla krajów, które korzystają z jej wsparcia, w tym Polski.
Według unijnych dyplomatów, budżet dla eurolandu dysponowałby funduszami socjalnymi na promowanie zatrudnienia w krajach, które przeprowadzają bolesne reformy. Minister Serafin odrzuca te argumenty. Tłumaczy, że euroland ma już budżet gwarancyjny w postaci funduszy ratunkowych, a funkcję stabilizacyjną pełni unijny budżet dla całej Wspólnoty. Piotr Serafin posłużył się przykładem Łotwy, która przeżywała poważne trudności i załamanie gospodarki. Sytuację na rynku pracy udało się jej ustabilizować dzięki funduszom strukturalnym.
Oprócz budżetu dla eurolandu, przewodniczący Rady Europejskiej zaproponował też powołanie osobnego zgromadzenia parlamentarnego, wyłącznie dla strefy euro. To wszystko powoduje, że powróciły obawy związane z utrwaleniem podziału w Unii i budową Europy dwóch prędkości.

IAR/PP