Strajk PKP
PR dla Zagranicy
Katarzyna Gizińska
24.01.2013 23:13
Dwugodzinny strajk sparaliżował ruch kolejowy niemal w całej Polsce.
wikipedia commons
Między 7 a 9 nie wyjechała na tory ponad jedna trzecia pociągów. Opóźnienia na kolei mogą potrwać jeszcze kilka godzin. Po 9 kolejowi związkowcy i pracodawcy rozpoczęli w Warszawie kolejną turę rozmów.
W czasie strajku zablokowane były między innymi linie Warszawa-Białystok i Warszawa-Terespol. Duże opóźnienia zanotowano na trasie Łódź-Warszawa, na którą nie wyruszyło kilka składów. Na Śląsku stanęło około 60 pociągów osobowych i 78 towarowych. W regionie nie jeździły także składy należące do przewoźnika Koleje Śląskie. Jego pracownicy nie przyłączyli się do akcji, ale pociągi nie mogły wyjechać z powodu strajku innych spółek. Pasażerowie w pociągach i na dworcach byli częstowani gorącymi napojami, specjalnie wyznaczeni pracownicy PKP informowali ich też o opóźnieniach pociągów i połączeniach.
Według władz PKP, najbardziej ucierpiała spółka PKP Intercity. Jej prezes Janusz Malinowski mówi, że duża część zaplanowanych połączeń nie doszła do skutku, a około stu pociągów miało opóźnienia. W kasach zwracane są pieniądze za niewykorzystane bilety. Prezes Polskich Linii Kolejowych Remigiusz Paszkiewicz powiedział, że strajkowało 11 procent posterunków prowadzenia ruchu, co spowodowało zatrzymanie 33 procent pociągów pasażerskich. Podczas protestu doszło do kilku incydentów. Prezes PKP Jakub Karnowski mówi, że kilkudziesięciu związkowców zablokowało w czterech miejscach tory, co jest nielegalne. Wobec tych osób mają zostać wyciągnięte konsekwencje służbowe. Strajk kosztował PKP co najmniej kilka milionów złotych.
Przewodniczący Konfederacji Kolejowych Związków Zawodowych Leszek Miętek uważa natomiast, że strajk odbył się zgodnie z planem. Jego zdaniem, protest był dobrze przygotowany, a udział w proteście potwierdził wyniki referendum strajkowego. Pociągi zostały zatrzymane w tych miejscach, w których zaplanowano. Przewodniczący dodał, że pracownicy nie byli zmuszani do strajku, a pasażerowie otrzymywali ulotki informacyjne. Leszek Miętek liczy na to, że protest umocni pozycję negocjacyjną związkowców w rozmowach z pracodawcami. Przewodniczący ma nadzieję, że rozmowy będą trwały do skutku.
Kolejna runda rozmów trwa od 9. Jeżeli nie dojdzie do porozumienia, to zostanie podpisany protokół rozbieżności. Po nim może nastąpić strajk generalny, związkowcy jednak nie chcieli powiedzieć, kiedy może do niego dojść.
IAR/KG