Przyczyna śmierci 2,5-latki wciąż nieznana
                
                    
                        PR dla Zagranicy
                    
                    
                        Michał  Strzałkowski 
                        
                        04.03.2013 13:46
                    
                                 
                
                
                    Sekcja zwłok dziewczynki Skierniewic nie dała odpowiedzi na pytanie - co było przyczyną jej śmierci
                
                
                    
                         Rodzice 2,5-letniej Dominiki, która zmarła w łódzkim szpitalufot. PAP/Grzegorz Michałowski
Rodzice 2,5-letniej Dominiki, która zmarła w łódzkim szpitalufot. PAP/Grzegorz Michałowski
                     
                
                
                
               
                
                         Sekcja zwłok 2,5 letniej Dominiki ze Skierniewic nie dała odpowiedzi na pytanie - co było przyczyną jej śmierci. Śledczy zadecydowali, że konieczne będą dodatkowe badania - przyznał rzecznik łódzkiej Prokuratury Okręgowej Krzysztof Kopania. 
    Rzecznik powiedział, że u dziewczynki stwierdzono obrzęk mózgu. Nie wiadomo jednak, jak do niego doszło. Dlatego konieczne będą szczegółowe badania histopatologiczne i toksykologiczne, których wyniki poznamy prawdopodobnie za kilka tygodni - dodał Kopania.
         Dziś skierniewicka prokuratura przesłuchuje świadków, między innymi matkę dziecka, zastępcę dyrektora łódzkiego pogotowia, a także dwóch dyspozytorów.
         Zakończyło się natomiast przesłuchanie lekarza, który feralnej nocy pełnił dyżur w przychodni świadczącej nocną i świąteczną pomoc lekarską. Krzysztof Kopania powiedział, że zeznania mężczyzny były bardzo lakoniczne. Uchylił się on od odpowiedzi na najważniejsze w tej sprawie pytania, a więc dotyczące treści informacji przekazanych przez matkę dziecka i wskazówek, które lekarz polecił kobiecie.
     Śledztwo ma wyjaśnić czy przyczyną śmierci dziecka były błędy medyczne lub nieudzielenie pomocy na czas. Dziewczynka od końca stycznia chorowała i przyjmowała antybiotyk. W poniedziałek wieczorem jej stan pogorszył się. Temperatura wzrosła do blisko 42 stopni. Rodzice zadzwonili na pogotowie, ale dyspozytor nie wysłał karetki. Polecił kontakt z nocną opieką medyczną w Skierniewicach. Głos w tej sprawie zabrał również minister zdrowia Bartosz Arłukowicz, który zapowiedział że zrobi wszystko, żeby winni śmierci dziecka zostali ukarani.
IAR/MS