Uchwalenie takiego projektu mogło rozwiązać sprawę Julii Tymoszenko, a tym samym umożliwić Ukrainie podpisanie umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską.
Wynik głosowania spodował oburzenie opozycji. Z ław opozycyjnych podniosły się pomruki niezadowolenia i okrzyki: "wstyd".
Jeszcze przed głosowaniem przedstawiciel rządzącej Partii Regionów Wołodymyr Olijnyk powiedział z trybuny w Radzie Najwyższej, iż parlamentarna grupa robocza powinna kontynuować prace i przygotować własny projekt ustawy. W ciągu ostatniego tygodnia, jej członkowie: z opozycji i rządzącej większości nie mogli osiągnąć porozumienia w tej sprawie.
Wcześniej Rada Najwyższa przyjęła inną ustawę konieczną dla integracji europejskiej - o zmianach w ordynacji wyborczej. Zarówno opozycja, jak i rządząca Partia Regionów odwołały wszystkie przedstawione wcześniej poprawki do tego dokumentu.
Posiedzenie obserwowali przedstawiciele misji Parlamentu Europejskiego Pat Cox i Aleksander Kwaśniewski oraz unijny ambasador w Kijowie Jan Tombiński.
Julia Tymoszenko przebywa w kolonii karnej w Charkowie, gdzie odsiaduje wyrok 7 lat pozbawienia wolności. W październiku 2011 roku została skazana za niegospodarność i spowodowanie strat przedsiębiorstwa Naftohaz Ukraina. Chodzi o niekorzystne umowy z Rosją na dostawy gazu na Ukrainę.
Postępowanie karne wobec byłej premier oraz członków jej rządu stały się powaznym problemem w dążeniach Ukrainy do integracji z Unią Europejską. Parlament Europejski przyjął rezolucję krytykującą Kijów. Zwolnienie Tymoszenko z więzienia jest głównym warunkiem podpisania umowy stowarzyszeniowej. Umowa miała zostać podpisana podczas szczytu Partnerstwa Wschodniego w Wilnie pod koniec miesiąca.
Szanse na podpisanie umowy stowarzyszeniowej Ukrainy z Unią Europejską, wydają się być już zaprzepaszczone. Choć niektórzy mają jeszcze nadzieję. Ostateczną decyzję w tej sprawie podejmą przedstawiciele krajów członkowskich.
W Brukseli różnie odczytywana jest ta decyzja parlamentu, nawet w nieoficjalnych rozmowach. Można usłyszeć, że potwierdzają się przewidywania tych, którzy uważali, że prezydentowi Janukowyczowi nie zależy na umowie stowarzyszeniowej. Gdyby jej chciał, to kontrolowana przez niego większość parlamentarna poparłaby projekt ustawy zezwalającej skazanym na zagraniczne leczenie.
W kuluarach mówi się, że ukraiński prezydent już dawno wybrał bliższą współpracę z Rosją. Zrobił bilans zysków i strat i uznał, że spełnienie warunków umowy stowarzyszeniowej będzie zbyt kosztowne, bo może wiązać się z bolesnymi reformami. A wolny handel, otwarcie rynku i miliard euro, które oferowała Unia Europejska to za mało.
Jednak nie brak też głosów, że nie wszystko jeszcze stracone, że pozostał tydzień do wileńskiego szczytu, że ukraiński prezydent nie podjął decyzji i że jeszcze może zgodzić się na wysłanie Julii Tymoszenko na zagraniczne leczenie. A Unia Europejska i tak już wcześniej dała Ukrainie czas na spełnienie warunków do końca przyszłego tygodnia. Wysocy rangą dyplomaci w Brukseli podkreślają, że decyzja w sprawie podpisania umowy może zapaść w ostatnim momencie, na marginesie szczytu.
IAR/KG