Dziemianczuk na razie nie wróci do Polski
                
                    
                        PR dla Zagranicy
                    
                    
                        Przemysław Pawełek Pawełek
                        
                        22.11.2013 16:08
                    
                                 
                
                
                    Polak wyszedł z aresztu i spędził swoją pierwszą noc na wolności.
                
                
                
                
               
                
                             Tomasz Dziemianczuk spędził pierwszą od dwóch miesięcy noc na wolności. Polak aresztowany w Rosji za udział w proteście Greenpeace, zorganizowanym w pobliżu platformy naftowej Gazpromu, wyszedł wczoraj z aresztu za kaucją. Ponieważ nie ma rosyjskiej wizy na razie musi mieszkać w polskim konsulacie w Sankt Pteresburgu.
    Decyzję o zwolnieniu Polaka z aresztu podjął petersburski sąd, uznając że nasz rodak nie zagraża bezpieczeństwu publicznemu. Sam Dziemianczuk dodaje, że on i jego koledzy z Greenpeace starali się przekonać Rosjan, że protest przeciwko wydobyciu ropy w Arktyce nie jest wymierzony w ich państwo. -„Chcieliśmy aby wszyscy zrozumieli, że to nie jest akcja polityczna a jedynie próba zwrócenia uwagi na ważne problemy, związane z ochroną środowiska” - opowiadał po wyjściu z aresztu Dziemianczuk. 
    Ekolog z Gdańska nie wie czy będzie mógł wrócić do Polski przed zakończeniem śledztwa prowadzonego w Rosji. W jego opinii najprawdopodobniej przez jakiś czas pozostanie jeszcze w Sankt Petersburgu. 
    30 ekologów z Greenpeace, którzy brali udział w akcji na Morzu Barentsa podejrzanych jest o chuligaństwo. Za kilka tygodni Komitet Śledczy zdecyduje czy sprawę umorzy, czy też skieruje akt oskarżenia do sądu. 
Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/Maciej Jastrzębski/Moskwa/ nyg/PP