Premier Turcji oskarża ambasadorów
PR dla Zagranicy
Przemysław Pawełek Pawełek
21.12.2013 15:42
Według Recepa Tayyipa Erdogana śledztwo w sprawie afery korupcyjnej to prowokacja.
Premier Turcji oskarżył niektórych ambasadorów w tym kraju o udział w "prowokacji", jaką według niego jest śledztwo w sprawie afery korupcyjnej. Zarzuty usłyszały 24 osoby, między innymi prezes banku centralnego i synowie dwóch ministrów rządu Recepa Tayyipa Erdogana. Są oskarżeni o nadużycia władzy, przyjmowanie lub ułatwianie wręczania łapówek.
Premier Erdogan nazwał śledztwo "brudną operacją" wymierzona przeciwko jego gabinetowi. Według niego, w te prowokację zaangażowali się ambasadorowie niektórych krajów. Szef tureckiego rządu wezwał ich, by "zajęli się swoją pracą". "Nie musimy utrzymywać was w naszym kraju" - oświadczył Erdogan.
Na razie głos w tej sprawie zabrało przedstawicielstwo dyplomatyczne USA w Ankarze, które zaprzeczyło, jakoby miało związek z aferą.
W ramach dochodzenia zwolniono szefa policji w Stambule, stanowiska straciło też ponad 30 wysokich rangą oficerów policji.
W areszcie przebywają synowie ministra spraw wewnętrznych i ministra finansów. Przesłuchano także syna szefa resortu środowiska i urbanistyki.
Tureccy komentatorzy zwracają uwagę, że cała sprawa może być przejawem porachunków wewnątrz partii rządzącej między zwolennikami premiera Recepa Tayyipa Erdogana a tymi, popierającymi islamskiego naukowca Fethullaha Gulena, przebywającego na uchodźstwie w Stanach Zjednoczonych.
Unia Europejska wezwała Turcję do przeprowadzenia bezstronnego śledztwa. Unijny komisarz do spraw rozszerzenia Stefan Fule zapewnił, że Wspólnota obserwuje rozwój sytuacji w tym kraju.
IAR/PP