Logo Polskiego Radia
Print

Nocne polowanie na Automajdan

PR dla Zagranicy
Katarzyna Gizińska 23.01.2014 11:24
Zamieszki na ulicy Hruszewskiego trwają już piąty dzień.
Foto: PAP/EPA/SERGEY DOLZHENKO

W Kijowie w nocy funkcjonariusze oddziałów specjalnych Berkut i współpracujący władzą dresiarze napadali na uczestników Automajdanu. Co najmniej w 4 miejscach zniszczono samochody uczestników antyrządowych protestów wykorzystujących swoje auta w czasie manifestacji, a ich samych pobito i zatrzymano.

Automajdan patroluje w nocy Kijów ponieważ po mieście chodzą „tituszki” - dresiarze współpracujący z władzami, którzy napadają na osoby wracające z antyrządowych protestów, które mają wstążeczki w barwach narodowych bądź europejskich. Gdy zatrzymali jedną z grup dresiarzy, ci wezwali Berkut. Funkcjonariusze wyskoczyli z autobusów i zaczęli niszczyć samochody Automajdanu. Do ataków doszło też w kilku innych częściach miasta, niektórzy działacze zostali zatrzymani. Świadkowe zajść mówili korespondentowi Polskiego Radia o wyjątkowo brutalnej napaści funkcjonariuszy Berkutu, którzy rozbijali szyby w samochodach, przewracali opozycjonistów w śnieg i bili.

Manifestanci wzmacniają barykady

Manifestujący na ulicy Hruszewskiego w Kijowie wzmocnili barykady i zbudowali nowe. Walki o dostęp do dzielnicy rządowej trwają od niedzieli.

Barykady manifestujących, które otaczają ulicę Hruszewskiego, zostały wzmocnione tak, aby nie mogły przejechać tam wozy opancerzone, czy czołgi. Do ich budowy wykorzystano opony samochodowe oraz śnieg. Opony są także podpalane, dlatego nad ulicą unosi się czarny dym, który ma utrudnić działania oddziałów specjalnych i snajperów. Wczoraj zabili oni co najmniej 4 osoby. Ludzie są zmęczeni, ale gotowi do walki.

Zamieszki na ulicy Hruszewskiego trwają już piąty dzień. W nocy demonstranci tradycyjnie rzucali koktajle Mołotowa w stronę milicjantów i żołnierzy wojsk wewnętrznych, a ci odpowiadali granatami hukowymi i gumowymi kulami. Do prowizorycznego punktu medycznego zgłosiło się prawie 50 osób, wielu z nich ma problemy z oczami. Manifestujący twierdzą, że funkcjonariusze specjalnie w nie celują. Ranni boją się jechać do szpitali, ponieważ tam wszystkich zatrzymuje milicja.

IAR/KG

Print
Copyright © Polskie Radio S.A O nas Kontakt