W Doniecku znają już wyniki głosowania
PR dla Zagranicy
Katarzyna Gizińska
12.05.2014 10:17
W obwodzie donieckim 89 procent głosujących opowiedziało się za niepodległością.
foto: PAP/EPA/MAXIM SHIPENKOV
Tylko 10 procent chce pozostać w Ukrainie. Szef samozwańczej komisji wyborczej regionu donieckiego Roman Łjagin powiedział na konferencji prasowej, że dane te mogą być uznane za ostateczne. Według niego frekwencja wyniosła 75 procent.
Na razie o wynikach nie poinformowała komisja z okręgu ługańskiego, ale separatyści zapowiadali, że będą podobne.
Separatyści pytali się głosujących, czy opowiadają się za niepodległością obwodów donieckiego i ługańskiego. Pod wieczór zaczęli tłumaczyć, że tak naprawdę po plebiscycie status obwodów się nie zmieni, a chodzi po prostu o to, by mieszkańcy pokazali swoje stanowisko.
Trudno jednak uznać to, co się odbyło w niedzielę, za reprezentatywne referendum: można było głosować po kilka razy, a karty można było wydrukować samemu, bo nie miały one żadnych zabezpieczeń.
Dlatego - jak podkreśla sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Andrij Parubij - niedzielne wydarzenia można określić mianem farsy, a także politycznej awantury, afery i „fantazji grupy terrorystów, którzy chcą swoje działania uzasadnić fikcyjnym poparciem obywateli”.
W wielu miejscowościach nie było w ogóle lokali wyborczych. Urny często ustawiano w parkach i koło bazarów. Zdarzyło się też, że zostały one przywiezione do jednego z zakładów przemysłowych, ponieważ jego kierownictwo nie zgodziło się, aby robotnicy pojechali głosować. Terroryści zażądali, aby wszyscy pracownicy poparli niepodległość obwodów donieckiego i ługańskiego.
IAR/KG