Wybory na Słowacji
                
                    
                        PR dla Zagranicy
                    
                    
                        Michał  Strzałkowski 
                        
                        11.03.2012 09:11
                    
                                 
                
                
                    Według nieoficjalnych wyników zwyciężył lewicowy "SMER" Roberta Fico uzyskując 44, 8 procent głosów.
                
                
                    
                         Robert Ficofot. PAP/EPA/Filip Singer
Robert Ficofot. PAP/EPA/Filip Singer
                     
                
                
                
               
                
                         Według nieoficjalnych wyników Państwowej Komisji Wyborczej, w wyborach  parlamentarnych na Słowacji zwyciężył lewicowy "SMER" Roberta Fico  uzyskując 44, 8 procent głosów. Takie dane podano po zliczeniu 99  procent głosów.
Wcześniejsze sondaże "exit polls" nie były dla "SMERU" tak korzystne.  
Lewica  okazała się bezapelacyjnym zwycięzcą tegorocznych wyborów. Otrzymała  większość - 84 mandaty w 150-osobowym parlamencie i będzie mogła  samodzielnie sprawować władzę. Na pierwszej konferencji prasowej Robert  Fico zapowiedział, że właśnie tak się stanie. Pozostałych pięć ugrupowań  liberalno-prawicowych nie ma wystarczającej liczby mandatów do  utworzenia koalicji.
Lewica otrzymała ponad milion głosów przy  frekwencji wynoszącej 58,7%. To najwyższe, bezapelacyjne zwycięstwo w  historii Słowacji. 
Po wysłuchaniu nieoficjalnych wyników w siedzibie  SMERu świętowano do białego rana. Prezesa partii podrzucano na rękach.  Śpiewano tradycyjne, słowackie pieśni ludowe.
Do parlamentu dostało  się jeszcze 5 ugrupowań o orientacji liberalno-prawicowej. Najlepszy  wynik uzyskała "Partia Chrześcijańsko-Demokratyczna"(KDH) Jana Figiela,  która zdobyła 8,8% głosów. Ugrupowanie "MOST-Hid" Beli Bugara  reprezentujące półmilionową mniejszość węgierską uzyskało poparcie  prawie 7 % wyborców. 
Zaufanie wyborców uzyskała również "Wolność i  Solidarność" (5,5 % procent głosów) - ugrupowanie, które wetując Fundusz  Stabilizacji, doprowadziło do upadku rządu Ivety Radiczovej.  Do  parlamentu weszło również  mało znane, populistyczne ugrupowanie "Zwykli  ludzie".
Największym przegranym przedterminowych wyborów okazała się  Unia Chrześcijańsko-Demokratyczna (SDKU). To najsilniejsze dotąd  ugrupowanie prawicowo-liberalne firmowało odchodzący rząd Ivety  Radiczovej. Partia byłego premiera i dotychczasowego szefa dyplomacji -  Mikulasza Dzurindy w porównaniu z wyborami 2010 roku straciła połowę  wyborców.
Mikulasz Dzurinda był autorem reform gospodarczych na  Słowacji, który rządził krajem przez dwie kadencje, wprowadzając kraj do  Unii i NATO. Nad ranem Dzurinda opuścił siedzibę SDKU i nie wykluczył  podania się do dymisji.
Po ogłoszeniu wyników "exit polls" Robert  Fico oświadczył, że jako lider najsilniejszego ugrupowania zaprosi  liderów pozostałych ugrupowań do "okrągłego stołu" i będzie prowadził  rozmowy z każdym partnerem, który przekroczył 5-procentowy próg  wyborczy. Nad ranem nie był już tak rozmowny. Do uzyskania większości  konstytucyjnej Ficowi brakuje zaledwie 6 mandatów. Lider "SMERU"  powiedział na pierwszej konferencji prasowej, że będzie współpracował  jedynie tz akim ugrupowaniem, które zaakceptuje program lewicy. 
Według ekspertów, blok liberalno-prawicowy jest wewnętrznie podzielony i nie będzie mocno zagrażał SMER-owi.
IAR/MS