Tak przebiegało wysłuchanie publiczne w Parlamencie Europejskim poświęcone tragicznym wydarzeniom z 10.kwietnia 2010 roku. Zginęło wtedy 96 osób, w tym para prezydencka - Maria i Lech Kaczyńscy. 
Kilkugodzinne wysłuchanie zorganizowali deputowani Prawa i Sprawiedliwości, wzięło w nim udział około dwustu osób, między innymi kilku zagranicznych europosłów. Z Polski przyjechali też przedstawiciele rodzin ofiar katastrofy.
 Spotkanie rozpoczął Antoni Macierewicz. „Do katastrofy doszło w powietrzu na skutek świadomego działania osób trzecich” - powiedział szef parlamentarnego zespołu badającego przyczyny katastrofy. Później, hipotezę o zamachu powtórzył Jarosław Kaczyński w Warszawie, którego przemówienie było transmitowane do Brukseli za pomocą telemostu. „Jeżeli tam miały miejsce wybuchy, jeżeli ta katastrofa coraz bardziej wygląda na zamach, to oznacza to nową jakość w polityce międzynarodowej” - powiedział lider Prawa i Sprawiedliwości i apelował o wyjaśnienie przyczyn, oraz ustalenie prawdy bez względu na to jaka ona by była.  
Hipoteza o zamachu była nowa, ale pod adresem Rosjan padały w Brukseli te same oskarżenia, że skandalicznie prowadzili śledztwo, że niszczyli dowody, że ukrywali prawdę. Natomiast na polski rząd posypała się ostra krytyka za to, że pozwolił Rosji na zbyt wiele, działał na szkodę państwa i wciąż uchyla się od rzetelnego wyjaśnienia przyczyn katastrofy. „Śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej jest największym skandalem w historii lotnictwa, przynajmniej od końca II wojny światowej” - skomentował szef delegacji PiS-u w Parlamencie Europejskim Ryszard Legutko. Stąd apel o międzynarodowe śledztwo.   
Apel o międzynarodowe śledztwo poparło kilku zagranicznych europosłów uczestniczących w wysłuchaniu publicznym. To było już drugie wysłuchanie publiczne w Parlamencie Europejskim. Pierwsze zorganizowano 15 miesięcy temu, także w Brukseli.
 
Wrak rządowego samolotu TU-154M
 Prokurator generalny Andrzej Seremet podkreślił w czwartek w studiu TVN24, że pewnych tez zaprezentowanych podczas tego  wysłuchania nie podziela i uważa, że wypowiedzi dotyczące śledztwa  prowadzonego przez prokuraturę wojskową są "krytyczne" i  "niesprawiedliwe".
 "Prokuratura nadal prowadzi postępowania w tej sprawie i nie  stwierdziła, żeby któraś z tych przyczyn, jakakolwiek przyczyna, została  ustalona. Co najwyżej powiedzieliśmy publicznie rok temu, że nie  znaleźliśmy żadnych dowodów na to, by przyczyną katastrofy był zamach" -  powiedział prokurator generalny. Dodał równocześnie, że takie dowody  nie zostały "znalezione do dzisiaj".
 Seremet zaznaczył także, że prokuratura korzysta w tej sprawie z wiedzy  zespołu 21 ekspertów. "Są to osoby, w przypadku których prokuratorzy są  przekonani, że mają najwyższe kompetencje w dziedzinach, którymi się  zajmują. Zapoznają się z całą pełną dokumentacją, podejmują zabiegi i  czynności i efektem będzie stosowna opinia" - dodał.
Zaznaczył, że odniosą się oni do ekspertyz sporządzonych przez inne  osoby, w tym polskich naukowców z USA, którzy sporządzali opinię na  prośbę m.in. posłów PiS i zespołu parlamentarnego wyjaśniającego  okoliczności katastrofy smoleńskiej (któremu przewodniczy Antoni  Macierewicz). Prokurator wykluczył też masowe ekshumacje w sprawie katastrofy.
 Odniósł się także do opublikowania przez szefa MSZ Radosława Sikorskiego  zapisu rozmowy z ambasadorem RP w Rosji Jerzym Bahrem, przeprowadzonej  tuż po katastrofie, z której wynikało, że samolot został całkowicie  zniszczony i "nie ma śladu życia". Upublicznienie tego zapisu było  odpowiedzią na pytanie lidera PiS Jarosława Kaczyńskiego - skąd Sikorski  tuż po rozbiciu się samolotu wiedział, że wszyscy zginęli. 
 Seremet pytany, czy upublicznienie tego nagrania nie było złamaniem  tajemnicy państwowej, powiedział, że nie dostrzega podstaw do takiego  osądu. Wyjaśnił, że prokuratura dysponuje informacjami na temat tej  rozmowy, bo ambasador został przesłuchany bardzo szczegółowo zaraz po  katastrofie.
 Wojskowa prokuratura bada też m.in. wątek organizacji lotu z 10 kwietnia  po stronie wojskowej. W końcu sierpnia zeszłego roku WPO postawiła  zarzuty niedopełnienia obowiązków służbowych dwóm oficerom, którzy w  2010 r. zajmowali dowódcze stanowiska w 36. specpułku, obsługującym loty  najważniejszych osób w państwie. Chodzi o organizację lotu w zakresie  wyznaczenia i przygotowania załogi samolotu. Podejrzani nie przyznali  się do winy i odmówili składania wyjaśnień. Za zarzucany czyn grozi im  do trzech lat więzienia.
Natomiast za kilkanaście dni strona rosyjska ma przekazać Polsce kolejne 6-7 tomów   materiałów dotyczących katastrofy smoleńskiej - poinformował w  czwartek  prokurator generalny Andrzej Seremet.
 Jak zapewnił Seremet w TVN24, zarówno on, jak i wojskowa prokuratura   okręgowa, która wyjaśnia okoliczności katastrofy, są w nieustannym   kontakcie ze stroną rosyjską. 
 "Obiecano mi, że za kilkanaście dni kolejna partia dokumentów licząca   6-7 tomów zostanie przekazana do Polski. Wiem z kolei, że na przełomie   marca i kwietnia spora część materiałów dowodowych zostanie przekazana   przez komitet śledczy prokuraturze generalnej Rosji pośredniczącej w  wymianie z Polską" - dodał Seremet.
IAR/PAP/kg