Tak ustalano na nieformalnym szczycie w Brukseli. Teraz szef Rady Europejskiej będzie prowadził konsultacje z unijnymi stolicami i Europarlamentem, by na czerwcowy szczyt przedstawić konkretne nazwiska.
Wczorajsza, nieformalna narada trwała wyjątkowo krótko, około czterech godzin, bo negocjacji nie prowadzono. - Nie rozmawialiśmy o nazwiskach, zrobiliśmy to celowo - powiedziała niemiecka kanclerz Angela Mekrel. Rozmawiano przede wszystkim o kryteriach. Polska podkreślała, że wybór kandydatów na najwyższe stanowiska w Unii powinien być zrównoważony. - Małe kraje versus duże, kraje północnej, południowej, środkowej Europy, reprezentacja państw nowej Europy, a więc tych, które mają inne problemy gospodarcze, budżetowe, konieczność finansowania infrastruktury, to też jest coś, o co bardzo mocno zabiegamy - podkreślał premier Mateusz Morawiecki. Polska chce, żeby przedstawiciel naszego regionu objął jedno z kluczowych stanowisk, ale, jak mówił premier, kryterium geograficzne nie jest najważniejsze. Kluczowe jest zagwarantowanie polskich interesów w sprawach klimatu, energii i szeroko pojętej gospodarki.
Przewodniczący Rady Europejskiej mówił wczoraj, że chciałby większej reprezentacji kobiet na wysokich stanowiskach. Dodał, że tę opinię podzielało też wielu przywódców. Obecnie na czele Unii stoi trzech mężczyzn - przewodniczący Rady Europejskiej, Komisji Europejskiej i Europarlamentu, a kobieta jest szefową unijnej dyplomacji. Przewodniczący Rady Donald Tusk powiedział, że w nowym rozdaniu co najmniej dwie kobiety powinny zajmować kluczowe stanowiska. - Zobaczymy, taki jest przynajmniej mój plan i moja ambicja - dodał. W podobnym tonie wypowiadał się prezydent Francji Emmanuel Macron. - Obstaję przy tym, żeby te nominacje były parytetowe, żeby były dwie kobiety i dwóch mężczyzn - dodał.
Jeśli chodzi o Komisję Europejską to do tej pory najczęściej wymienianą kandydatką była Margrethe Vestager, duńska komisarz do spraw konkurencji. Pojawia się też od czasu do czasu nazwisko Krystaliny Georgijewej, Bułgarki, dyrektor wykonawczej Banku Światowego. W kontekście Rady Europejskiej często wymienia się odchodzącą prezydent Litwy Dalię Grybauskaite.
Wydaje się, że na wczorajszym szczycie ostatecznie została pogrzebana idea wiodących kandydatów na stanowisko przewodniczącego Komisji, wystawianych przez europejskie partie. Unijni przywódcy uznali, że nie ma automatyzmu między wyborami do Parlamentu Europejskiego a obsadą stanowisk i że wynik uzyskany podczas wyborów nie jest jedynym kryterium. Zatem kandydaci centroprawicy - Manfred Weber i centrolewicy Frans Timmermans nie są już rozpatrywani jako zdecydowani faworyci.
IAR/dad