Rocznica zamachu w Norwegii
                
                    
                        PR dla Zagranicy
                    
                    
                        Michał  Strzałkowski 
                        
                        22.07.2012 12:32
                    
                                 
                
                
                    Anders Behring Breivik zabił w Oslo i na wyspie Utoya w sumie 22 lipca 2011 roku 77 osób.
                
                
                    
                         Król Harald V (z prawej) i premier Jens Stoltenberg (z lewej) złożyli wieńcu ku czci ofiar z Oslo i z Utoyifot. PAP/EPA/Thor Erik Schroeder
Król Harald V (z prawej) i premier Jens Stoltenberg (z lewej) złożyli wieńcu ku czci ofiar z Oslo i z Utoyifot. PAP/EPA/Thor Erik Schroeder
                     
                
                
                
               
                
                         Norwegia upamiętnia ofiary najbardziej krwawych zamachów od czasu II  wojny światowej. Dzisiaj mija rok od czasu ataków w Oslo i na wyspie  Utoya, w których zginęło w sumie 77 osób, a 242 osoby zostały ranne.  Sprawcą zamachów był Anders Behring Breivik, który podłożył ładunki  wybuchowe w rejonie budynków rządowych w stolicy, a na wyspie otworzył  ogień do uczestników letniego obozu młodzieżowego.
Uroczystości  rocznicowe trwają dzisiaj w miejscach obu zamachów. Luterańska katedra w  Oslo, jak przed rokiem, wypełniła się wiernymi. Wśród tych, którzy  uczestniczyli w nabożeństwie za ofiary zamachów była norweska rodzina  królewska na czele z królem Haraldem V oraz premier Jens Stoltenberg.  Podobne nabożeństwo zorganizowano rok temu w dwa dni po zamachach.
Rano szef norweskiego rządu złożył wieńce przed budynkami rządowymi w centrum stolicy, gdzie rok temu doszło do eksplozji.
"Bomby  i kule miały zmienić Norwegię. Ale on przegrał, a ludzie wygrali. Na  ataki odpowiedzieliśmy naszymi wartościami" - mówił Jens Stoltenberg. Po  południu szef rządu będzie na wyspie Uteoya, gdzie także złoży wieńce w  godzinie o której aresztowano Andersa Behringa Breivika. Wieczorem w  ratuszu w Oslo zaplanowano też specjalny koncert.
Sprawca zamachów,  Anders Behring Breivik siedzi teraz w więzieniu. Jego proces zakończył  się w ostatnich tygodniach, a 24 sierpnia spodziewany jest wyrok w tej  sprawie. Breivikowi grozi 21 lat więzienia. Norweg tłumaczył, że dokonał  zamachów, by obronić Norwegię przed islamem i wielokulturowością.
 
Anders Breivik (po prawej) na sali sądowej obok swojego obrońcy Geira Lippestada, foto: PAP/EPA/Berit Roald
Norwegia nie zmieniła się przez ten rok
Zamach Andersa Behringa Breivika mocno wstrząsnął krajem, ale na trwałe  norweskiego społeczeństwa nie zmienił - uważa historyk kultury z  Uniwersytetu w Oslo profesor Nina Witoszek. Jej zdaniem dramatyczne  wydarzenia sprzed roku pobudziły w Norwegii postawy religijne i  przypomniały, że norweska kultura zbudowana jest na chrześcijańskich  wartościach.
"Na przebaczeniu i miłości bliźniego. Było to bardzo  widoczne we wszystkich tych marszach z różami, wielkich mszach świętych.  Wszyscy byli pod wrażeniem opanowania Norwegów, powściągliwości  emocjonalnej, racjonalnosci. Bardzo dużo mówiło się o tym, że  potrzebujemy jeszcze więcej otwartości, jeszcze więcej demokracji,  jeszcze więcej pluralizmu i jeszcze więcej miłości" - mówi profesor Nina  Witoszek.
Rozmówczyni Polskiego Radia dodaje, że w Norwegii odbyła  się wielka debata społeczna na temat tego czy czyn Breivika był złem czy  szaleństwem.
"Stwierdzono, że człowiek, który popełnił tę okropną  zbrodnię jest niepoczytalny. Wielkim paradoksem jest jednak to, że jemu  to nie pasuje. On się buntuje przeciw tego typu diagnozie. Uważa się, za  zupełnie poczytalnego, mówi, że to wszystko bardzo racjonalnie  zaplanował. Nie chce trafić do szpitala psychiatrycznego. Chce zostać  uznany za przestępcę politycznego. Mam wrażenie, że tak chciałaby też  większość Norwegów" - mówi profesor Nina Witoszek.
Ekspertka podkreśla, że dramat sprzed roku nie spowodował u Norwegów wzrostu poczucia zagrożenia.
"Norwegia  jest obecnie krajem niewyobrażalnie bogatym, niemalże na pograniczu  dekadencji. Bardzo blisko nam już do Kuwejtu czy Kataru. Można tu  spokojnie wydawać pieniądze i cieszyć się życiem. W takich warunkach  bardzo szybko zapomina się o takich dramatach. Trzeba by było pewnie  trzech następnych, żeby ludzie zrobili się tu czujni i przestali być  odprężeni" - uważa profesor Nina Witoszek.
IAR/MS