Barack Obama wygrywa w Pensylwanii, według prognozy powyborczej CNN. To dotkliwa porażka dla republikańskiego kandydata Mitta Romneya, który pod koniec kampanii wyborczej skupił się na spotkaniach wyborczych między innymi w tym stanie. Pensylwania to 20 głosów elektorskich. Prawdopodobnie kandydat Partii Republikańskiej przegrał także w Wisconsin oraz w New Hempshire.
    Według prognoz, w wyścigu do fotela prezydenta USA nadal prowadzi Mitt Romney, ale jego przewaga maleje. Sondaże wskazują, że Romney zgromadził dotychczas 152 głosy elektorskie, a Barack Obama 143. Aby być pewnym zwycięstwa w wyborach, jeden z kandydatów musi zgromadzić co najmniej 270 głosów elektorskich.
    Obama wygrywa na razie w Vermont, Maine, Illinois, Connecticut, Delaware, Distrykcie Kolumbia, Maryland, Massachusetts, Rhode Island, Nowym Jorku, New Jersey, Pensylwanii oraz Michigan. Mitt Romney zdobywa głosy elektorskie w Południowej Karolinie, Oklahomie, Kentucky, Zachodniej Wirginii, Indianie, Georgii, Tennessee, Alabamie, Arkansas, Teksasie, Południowej i Północnej Dakocie, Kansas, Nebrasce, Wyoming, Luizjanie i Missisipi. 
    Cząstkowe wyniki wyborów, które na swojej stronie internetowej przedstawia CNN wskazują na bardzo zaciętą rywalizację na Florydzie. Obecnie prowadzi nieznacznie Romney, ale prowadzenie zmienia się co kilka minut. W innym ważnym dla wyników stanie, w Wirginii prowadzi Romney, ale w New Hampshire, Colorado oraz w Ohio prowadzi Obama.
    W tym roku pojedynek kandydatów jest niezwykle wyrównany , co oznacza, że wiele będzie zależało od tego który z nich wygra w tzw. wahających się stanach , gdzie wyborcy raz głosują prawicowo a raz lewicowo. Będą to np.  Wirginia, Iowa, Kolorado, New Hampshire, Floryda, Ohio, Wisconsin.   
    Podział poparcia w poszczególnych 50 stanach jest kluczowy, ze względu na skomplikowany system wyborczy w USA. Zwycięzca w danym stanie, zgarnia bowiem wszystkie tzw. głosy elektorskie, których liczba jest różna w zależności od stanu. I dzieje się to niezależnie od tego jak wysoko w danym stanie wygrał.Kandydat, który w danym stanie wyprzedzi rywala choćby jednym głosem, zyskuje automatycznie poparcie wszystkich tamtejszych elektorów.  Do prezydentury potrzeba kandydatowi 270 głosów elektorskich.
 
fot. PAP/EPA/Andrew Gombert
Według prognoz amerykańskich sieci telewizyjnych, Republikanie utrzymają kontrolę w Izbie Reprezentantów, a Demokraci w Senacie. 
       Amerykanie wybierają nie tylko prezydenta, ale także Izbę Reprezentantów, jedną trzecią składu Senatu, 13 gubernatorów oraz członków legislatur stanowych i lokalnych. W kilku stanach odbywają się też plebiscyty w takich sprawach, jak legalizacja związków homoseksualnych czy marihuany. 
        To, kto będzie miał większość w Izbie Reprezentantów , mogłoby okazać się istotne w przypadku, gdyby obaj kandydaci zdobyli taką samą liczbę głosów elektorskich. Wtedy do gry wkracza Izba Reprezentantów.
        Wybory amerykańskie maja bowiem charakter pośredni; wyborcy w każdym stanie głosują na elektorów popierających danego kandydata. Elektorzy są potem zobowiązani - w większości stanów pod groźbą kary - do głosowania na zwycięzcę w danym stanie. 
    Kolegium Elektorskie zbierze się 17 grudnia i to ono przypieczętuje wybór prezydenta. Gdyby głosy w Kolegium rozłożyły się po równo (269 dla każdego z kandydatów) , o wyborze prezydenta decydowałaby  w głosowaniu Izba Reprezentantów, a o wyborze wiceprezydenta - Senat - gdzie z kolei większość mieli dotychczas Demokraci. Według prognoz telewizji CNN, Demokraci utrzymają większość w Senacie.  
IAR/MS